niedziela, 10 października 2010

królik na festiwalu

dziś rano: krótkometrażówka nr 8, udana, ze szczególnym uwzględnieniem filmu o kinbaku czyli japońskiej sztuce wiązania, "ozdabiania" ciała liną, wywodzącej się z techniki wojskowej Hojojutsu (w której stosowano liny do wiązania i torturowania jeńców), a obecnie praktykowanej do celów erotycznych w wersji S/M; fascynujący, niemniej utwierdziłam się w przekonaniu, że kultura japońska jest mi bardzo odległa.
dziś wieczorem: Historia jednego dnia, no cóż... to mógł być krótszy dzień. ale kwadrans snu dobrze nam zrobił.
***
wczoraj: Pogorzelisko, film o wojnie domowej w Libanie z perspektywy historii pewnej kobiety. przeczytałam recenzję zaczynającą się od słów "to was zaboli"; zabolało. co ciekawe film, w którym akcja dzieje się na dwóch planach czasowych jest adaptacją sztuki Wajdia Mouwada, kanadyjskiego pisarza i reżysera, urodzonego właśnie w Libanie skąd emigrował w trakcie wojny domowej; podejrzewam więc, że część wątków Pogorzeliska oparta jest na autentycznych historiach. wstrząsająca jest świadomość, co ludzie mogą sobie zrobić. film oczywiście polecam. amatorom popcornu odradzam.

Brak komentarzy: