środa, 24 kwietnia 2024

powinszowania

Pisanie dziennika (to miejsce nim nie jest, tu wpadasz jak Alicja w króliczą norę) ma te zaletę, że można sobie pogratulować

Gratuluje sobie, że

nie słucham w kolko tych samych piosenek

nie krzyczę w myślach ani w snach (na siebie)

nie rozmieniam się na drobne (ani na grube)

nie trzymam świata w kupie siłą woli i emocji

(bo jak świat ma ochotę biegać luzem

to niech sobie biega

na własne ryzyko i odpowiedzialność)

Gratuluje sobie, że

minęłam tę zimę, ten mrok, dałam rade bez magicznych pigułek

mam swoje własne jogowe zajęcia i cały ten mikro wszechświat

i może nawet jest tak jak mówiłeś nie dalej jak w czwartek

Gratuluje sobie

ze przejeżdżam przez vilvoorde i już prawie nie pamiętam

nic

z tego co zapisałam w dzienniku rok temu

gratuluje sobie, że nie ma już

nic

piątek, 12 kwietnia 2024

jak gdyby nigdy nic

 Remont powoli dobiega końca, mieszkanie mamy pachnie terenem budowy, jedynie dwa abażury będą przypominać, że tu było, tu stało

Przyszła wczesna wiosna, w ogródku już zakwitł bez, żywy dowód na to, jak popsuliśmy klimat

Scrollujemy przez obrazy śmierci w Gazie i kosmetyki o zapachu ptasiego mleczka

Prowadzę dziś jogę, życie dzieje się, jak gdyby nigdy nic

Nie, nie jestem smutna

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

swim

 love is when you give someone else the power to destroy you and you trust them not to do it, I've read it somewhere recently and it's shitty quote, but somehow it stayed in my head. if change destroy to hurt, can  I agree? and I'm thinking, what is all that love about? whether it is like a lighthouse whose light guides my way through the rock or rather lights that blinding my eyes

not blinded anymore, led by internal compass, can easily swim in philosophical disputes. although the water is cold and deep, and I don't know what lives there, in the depths

czwartek, 28 marca 2024

odwilż

Ponieważ przez prawie rok prowadzę polowe obserwacje swoich emocji oraz wymierzam ich przekładanie się na tzw. życie, z poziomu lecącego ptaka stwierdzam, że tafla lodu na tym jeziorze grozi załamaniem. Wiesz, zwykle przegapiasz ten moment pierwszego mikropęknięcia. Coś niby trzasnęło, ale może tylko ktoś puścił bąka. Lekceważysz to. Rysa rośnie, kolejne rysy wysuwają swoje macki, ale lód nadal solidny. Niby odwilż, niby wiesz, ale nadal śmiało maszerujesz. Jezioro trzeszczy, ale myślisz ze możesz to zakleić zaklęciami (te wszystkie buziaczki i i-miss-u misiu). I ostatecznie ze zdziwieniem lądujesz w zimnej wodzie.

Tym razem ja postoję sobie na brzegu.

piątek, 22 marca 2024

today

the catastrophe you fear will happen has already happened. and so it is, always. and it comforts me today

środa, 20 marca 2024

Równowaga

 Ja bym już bardzo prosiła, żeby nie bujało w jedną i w drugą, jak ma być wiosna, to niech będzie na całego

Razem niech będzie razem, niech znaczenia będą znaczące a nie bliskoznaczne, bez produktów uczuciopodobnych

Bo mnie mdli jak buja

***

Alpy w śniegu, doliny w zieleni, Monachium w strugach deszczu

Śmiałam się w basenie i płakałam pod prysznicem, i to drugie było naprawdę zbędne

***

Od dziś przyrasta dnia, mrok nadal jest zbyt blisko bym odetchnęła z ulgą

lecz równia mniej się przechyla, i już ustoję

sobota, 9 marca 2024

Oostende, Oostende

Kiedy byłam licealistką zobaczyłam w jakimś albumie (bo przecież wtedy jeszcze szukało się obrazów w albumach) obrazy Ensora. Znalazłam na mapie (bo przecież wtedy jeszcze szukało się miejscowości na papierowych mapach) ten belgijski kurort, Oostende i pomyślałam, że kiedyś tam pojadę. Nie marzyłam o pojechaniu do Ostendy, wydawało mi się to dość abstrakcyjne (zresztą Belgia znaczyła dla mnie prawie nic – nie sprzedawano belgijskich frytek z okienka tylko polskie zapiekanki, do wstąpienia do Unii jeszcze aspirowaliśmy), jakiś kurort o dziwnej nazwie, z malarzem równie dziwacznych, ale pociągających obrazów. Nie marzyłam, ale wiedziałam ze tam pojadę. I oto jestem, raz za razem, foki przypływają na moje powitanie, patrzę, jak przypływ zabiera plażę. S. powiedział, że ta plaża jest sztuczna, inaczej morze zabierałoby Ostendę. Oto jestem, w deszczu i słońcu, w ciemności poranka, w świetle złotej godziny, idę do latarni a Ostenda mruga do mnie swoimi światłami. A na stacji stoi wielki ensorowy łeb ze słomy.


czwartek, 29 lutego 2024

hello day

dzień dobry dniu raz na cztery, może jesteś czasem rzeczy niepowtarzalnych a może dotyczy to każdego dnia po kolei, niezależnie od ustawionej częstotliwości. Podskórnie myślę, że to drugie.

W każdym razie luty nr 2024 mija. Za trzy tygodnie koniec zimy, a nie była to dobra zima. Pachnie ziemią. Mam lat 43 i ½. I żyję.

poniedziałek, 19 lutego 2024

silly rabbit feat chatGPT

 no dobra, chatGPT, napisz mi wiersz o Belgii i Polsce

In Belgium's lacey embrace, the heart of Europe lies, Where waffles sweet and chocolates delight beneath the skies. With cobbled streets and Gothic spires that reach towards the sun, A tapestry of history, where ancient tales are spun.

Through Brussels' grandeur and Bruges' timeless charm, Belgium's beauty weaves a spell that few can disarm. In Ghent's canal-lined streets, the past and present meet, While Antwerp's diamond sparkle makes every moment sweet.

Yet eastward, beyond borders, another land does stand, Where Poland's spirit echoes through its storied land. From Warsaw's resilient heart to Krakow's regal grace, Poland's proud heritage shines in every place.

In Zakopane's rugged mountains, where nature's breath is keen, And Wawel Castle's majesty, a symbol of the scene. From the depths of history to the pulse of modern life, Poland's resilience and strength endure through joy and strife.

Together, Belgium and Poland, each with its own story, Unite in diversity, embracing both past and glory. From Brussels to Warsaw, from Ghent to Krakow's gate, Their shared European spirit binds them, strong and great.

i takie to zabawy. each with its own story

ale z tym Zakopanym to dajcie spokoj 


czwartek, 8 lutego 2024

mrok feat kamila

 Smutek zamknięty na czas podroży w podróżnym pudle, wylał się dziś niczym skwaśniale mleko.

Spać, chciałabym tylko spać. Odgradzam się naprędce zbudowanymi ścianami, glosy z zewnątrz docierają stłumione. W taki sposób mogę wstać, zrobić obiad, wykonać szeregi zbędnych ciągów działań. a dookoła rozlewa się ta lepka, niezdatna do picia ciemność.

No, nigdy nie myślałam ze taka będę, a jednocześnie pamiętam jak taka byłam.

poniedziałek, 5 lutego 2024

luty w mieście na B

 jedzenie pomarańczy z widokiem na plac świętej Katarzyny w mieście na B to jest pewien rodzaj rozkoszy

niezauważenie przywiązałam się do tego miejsca, choć w lutym nie jest sobą. ale w sumie kto w lutym jest w pełni sobą

środa, 31 stycznia 2024

przez mrok

 Ta zima jest mroczna, idę przez nią kulejąc. Znów obracam w rękach pudełko z małymi magicznymi tabletkami, czy dam rade czy nie dam, co jest ruchem właściwym. Czy sport, futerko kota, światełka przyjaźni, drobne rzeczy, okruszki radości, czy wciągnie je czarna dziura w mojej głowie. Czy warto oderwać się od ziemi, czy jednak tu być, by nie skończyć jak rok temu w iluzji rzeczywistości. Depresja (czy wolno mi używać tej nazwy, czy w ogóle wolno nam nie czuć się pączkami w maśle w tym bezkresie głupoty i zła, gdzie urządziliśmy sobie nasza małą słodką stabilizacje?) ma tępe krawędzie ale tnie głęboko.

Nie musimy trzymać się za ręce, lecz miejmy to samo w sercach (nie mamy). Nie musimy się zgadzać (nie musimy?), lecz kontrybuujmy (w imię czego?) To realistyczne prawdy objawione, czy kolejny cukier puder?

Idę przez mrok po omacku, pudełko noszę w kieszeni. Nie umiem podjąć decyzji, spróbuję nie podjąć jej jeszcze raz.

wtorek, 16 stycznia 2024

Diane, ..

Zapominam. Mam wrażenie jakby materiał moich myśli się przecierał, staram się go zacerować, lecz każda łatka pociąga za sobą kolejną. Gubię rzeczy, zapominam co powiedziałam.

Wszystkiego jest za dużo. Żongluję rzeczami, latająca część mnie wymyka się tej pilnującej, bo piłeczek jest zbyt wiele.

Zima w górach. Krewetki w Belgii. Kupowanie kafelków. Tak w kółko.  

Jak powyciągać te nitki, jak zszyć na nowo, w płótno czy w jedwab.

(Nie posuwamy się naprzód? Ale czy chcemy?)

Jedna trzecia zimy za nami. Połowa życia, może nawet więcej.

Do którego kubeczka wlewam gorącą czekoladę moich marzeń?