środa, 22 lipca 2015

time of the assassins

we dnie jakbym pływała w morzu martwym
noce są bezsenne i krótkie
lato przepływa mi przez palce, czasu zostało niewiele
nie, to nie smutek, to stan zawieszenia
jak pranie na sznurku, dajmy na to. sobie dyndam .
***
cel. plan. moje mast hew.
tymczasem udało mi się mieć różowe paznokcie i różowe buty do biegania.
przyznasz Laleczko, że to nie to samo.

klip okropny, ale pieśń jakaś taka adekwatna.

niedziela, 12 lipca 2015

tak mogłaby zacząć się ta opowieść

Gdy wrócił do domu, jej już nie było.
Rozmrażając pizzę z pieczarkami, czytał kartkę jaką zostawiła na stole w kuchni, przyciśniętą cukiernicą. Pomyślał, że to dosyć głupie, że spodziewa się czegoś w rodzaju listu od samobójcy. Tłumaczenia się.
Kartka dotyczyła rzeczy oddanych do magla. Pościeli. Nie mógł przypomnieć sobie, o którą pościel chodzi, to nie była jego pościel, on miał tylko jeden komplet i nigdy nie oddawał go do magla.
Zapiszczał timer. Odkrył, że ser z pizzy spłynął na dno kuchenki. Niechętnie przyznał przed samym sobą, że właściwie to spodziewał się innego listu. Listu, że nadal go kocha.
Coś w rodzaju: musimy się rozstać (akceptował to), nie mogę tak dalej (on tez nie mógł), próbowałam (słabo), nie udało się ( fakt), ale zawsze będę Cię kochać. Zawsze będę cię kochać. Zawsze wydawało się niebotycznie ogromne, nawet to kiedykolwiek było jak za duży sweter.
Zadzwonił telefon.
- nadal lubisz robić fotki? – zapytał głos zaciągający się papierosem.
- owszem, tak. A co u ciebie, Patek?
- powoli. Chciałbym żebyś zrobił zdjęcia mojej dziewczynie. Tak, żeby o tym nie wiedziała.
- ok.
- to ok., zdzwonimy się.


Kliknęła odłożona słuchawka. Lubił robić zdjęcia. Lubił dziewczynę Patka. Lubił łączyć przyjemne z przyjemnym. 

dialogi, których nie było

Możesz sobie wybielić zęby, ale charakteru nie wybielisz, Laleczko.
Kiedy myślę o marzeniach, myślę o widoku z okna pociągu. To wszystko.
To jest moja odpowiedź.
Ale to nie jest moje pytanie.
Tak właśnie prezentuje się rzeczywistość.
Stan rozproszenia.