sobota, 29 grudnia 2018

sometimes

tak, czasami lubię pić szampana do (lub zamiast) śniadania.
iść w miasto. iść w tango.
tak, czasami mieć jest bardziej niż być, choć zazwyczaj całkiem odwrotnie.
have luck. have fun. have time. 
nie lubię czasu continuous. ciągłość jest czymś, co raczej mnie przeraża. 
***
nie cenię "zawsze". nie cenię "wszystko". 
duże kwantyfikatory zastrzegam sobie do bycia matką. dla całej reszty pozostawiam "zazwyczaj" i "czasami". 
***
ach, miłość. parę lat temu zrozumiałam, że miłość to jest taki wihajster, który czyni cię silnym. jeśli miłość czyni cię słabszym, to jest zachcianką. czasami lubimy mieć zachcianki. nie nazywajmy ich jednak miłością. 
***
czasami nie jest w kontrze. to zrozumiałam dość późno. że nie ubywa ci. nie czyni mniej wartym, albo - straszne słowo!-  niekonsekwentnym. ludzie cenią konsekwencję, ponieważ mogą być wówczas bezmyślni. konsekwencja nie każe dokonywać wyborów. które przecież mogą wyjść nam na gorsze. albo, co gorsza, na lepsze. 
***
czasami to bardzo dobre słowo. 

niedziela, 16 grudnia 2018

z rodziną tylko na zdjęciach

dzień, w którym dowiadujesz się, że twój ojciec się ożenił, tylko ci nie powiedział, bo przecież mogłaś się domyślić, co wypowiedziane jest w jednym zdaniu z tym, że w 2015 lub 2016 złożyłaś mu życzenia przez stół, a to nie wypada.
***
żesz kurwa

sobota, 15 grudnia 2018

nieświąteczna lista przebojów

Wkraczamy w czas muzycznych podsumowań roku (podpowiada Spotify) i pieśni sezonowych (podpowiadają supermarkety), a jak nie chcemy wkroczyć to zostaniemy zawleczeni. Zrobię to dobrowolnie. I z rozmachem. Poniższe listy przebojów obejmują zatem ostatnie dwie dekady, gdyż jak powiedziałby mój ulubiony szef: na przypale albo wcale.

Pieśni w drodze do pracy, top 3
Japan by CocoRosie, ulicą Kruczą
Town of Strangers by Bokka, ulicą Rydygiera
Amerika by Rammstein ulicą fucking Poleczki

Pieśni w drodze na imprezy i jedna z powrotem
Nightcall by Kavinsky, to przy okazji guilty pleasure
No 1 Party Anthem by Arctic Monkeys
Karmacoma by MA, to bo jakże nie
Morning keep the streets empty for me by Fever Ray, o poranku w kierunku do domu

Pieśni przypominające o kilku chłopcach w kolejności zbliżonej do chronologicznej
Leve leve loff  by Kult. Liceeeeuuum loveeee.
Dirty Magic by Offspring, z dedykacją od K., i nie jestem dumna z tej dedykacji.
Court of the crimson king by wiadomo kto. Najlepsze co zostało z tej całej hecy.
You have to dance by Noze, co oddaje klimat relacji z M. (pozdrawiam!)
Twice by Little Dragon, dla F., kiedyś z rozpaczą dziś z rozrzewnieniem.
Paper planes by MIA, dla innego F., kiedy prawie mieszkaliśmy w planie b.
Do I wanna know? by Arctic Monkeys. Chciałam wiedzieć.
Time to kill by Gold & Youth, też dla M.

Pieśni na rozstawanie się z chłopcami, gdyż oprawa muzyczna ma znaczenie
Time of Assasins by Charlotte Gainsbourg
Glory box by Portishead, oesu jakie to skuteczne
What a girl to do? by Bat For Lashes, przy okazji pieśń inaugurująca tego bloga
Nigdy więcej nie tańcz ze mną by Ania Dąbrowska, no przecież

Heartbreakers
Hurt by Johnny Cash, szloch
Love me like I'm not made of stone by Lykke Li. tia.
Creep by Radiohead, wpisuję przez sentyment, bo w zasadzie to już nie

Poprawiacze humoru
Puttin' on the Ritz by Club de Belugas
Der Kommisar by OST Atomic Blonde (guilty pleasure)
Rzuć to wszystko co złe by Wodecki i Mitch&Mitch (guilty pleasure)
Tyle z życia by Pustki.

Guilty pleasures wyżej nie wymienione
Lana del Rey, taka prawda

Nieprzemijające
Pass this on by The Knife
Love will tear us apart by Joy Division
Perfection by Oh Land

***
a teraz możecie wrócić do Last Christmas

piątek, 7 grudnia 2018

a trap

You have to be careful (...) with people who are puzzles and people who are traps. A puzzle can be solved but a trap cannot. Usually what happens is you think someone's a puzzle until you realize they're a trap. But by then it's too late. That's the trap.
Nathan Hill, The Nix

***
Z Niksami wchodziłam w ten rok. A potem:
Esencjonalista. Z perspektywy 11 miesięcy stwierdzam, że nie jestem.
Purezento. Nadal chcę do Japonii i wybaczam Rok królika.
Rzeczy, których nie wyrzuciłem. To w lutym chyba, przed Nike. Jedna z najlepszych książek, jakie czytałam.
Drwale. Ciężka. Wysokoprocentowa. Zostaje w głowie.
Silny wstrząs. Moje franzeny, moja miłość.
Kultura firmy. Pracowo.
Gen. Ukryta historia. Nie skończyłam jeszcze, dawkuję.
A żem jej powiedziała. W chwili słabości na pociechę.
Akuszerka. Trudna miłość, ale miłość.
Czarnoksiężnik z Archipelagu. Bo kiedyś trzeba.
Grobowce Athuanu. I to by było na tyle.
Błękit. Boli.
Głaskologia. Pracowo, ale z  przyjemnością.
Delivering happiness. Jw.
Zjadanie zwierząt. Nieskończone, bo cierpię po kawałku.
Mniej. W podróży.
Ćma. Katja Kettu w formie, tym razem w scenerii gułagu.
Shantaram. Wciąga, chociaż filozoficzne rozkminki pomijałam.

***
tak niewiele dni zostało, tak wiele książek. jak żyć?