piątek, 27 maja 2011

artystki dojrzałe

podoba mi się nowa Lykke Li, jestem w opcji "artystka dojrzała" (cokolwiek to oznacza, w każdym razie słyszalne jest, że dziewczyna wie co robi i cała reszta lata jej koło pióra)



*Tarik Saleh - skojarzenie: Metropia (WFF 2009), jakby co

czwartek, 19 maja 2011

dzień nie po króliczej myśli

a dobrze się zapowiadał, rozpoczęty kawą z mlekiem i wyborem nazwiska dla potencjalnego potomka. a potem pasmo fuck-upów: od znikniętego US, który okazał się zostać przeniesionym na Służewiec (czyt. daleko), po spóźnianie się - moje i innych, zepsucie się tramwaju na moście gdańskim i inne drobniejsze niedogodności (zapomniane klucze do mieszkania, obcierające buty etc.)
zakończmy go.
fin.

niedziela, 15 maja 2011

niedziela

coaching wciąga.
***szczęśliwość o smaku kurczaka z liczi.
**** zarejestrowani. Fr podpowiada, że oficjalnie jeszcze nie, ale co on tam wie, ma ajerkoniak w pępku. ;)

sobota, 7 maja 2011

silly doc rabbit review


ulubieńsze Katty, najsubtelniejsze wśród animacyj walczących w bitwie płci (i mojej bitwie ze snem wywołanym białym winem oraz przynudzaniem prowadzących); więcej tejże autorki tutaj. polecam szczególnie tydzień wg kota Norberta. :)
a dzisiaj lekko nudnawy ale o znacznej wartości dokumentalnej (no i w 3D) Herzog. a na Wilczej pada deszcz.

środa, 4 maja 2011

happy-go-lucky

świat raczy mnie ciekawostkami, dozowanymi na łyżeczce: za mamusię, śnieg w maju, za tatusia, kontakty z urzędami, podróże i przygotowania do imprez wszelakich. ponadto Babcia wpadła na niemądry pomysł umierania, całe szczęście stawienie się kompletu rodziny u jej wezgłowie sprawiło, że wybrała konsumpcję jaj faszerowanych i uczestnictwo w obchodach śmigusa-dyngusa. Śmierci dziękujemy, wybieramy życie. może i - jak mawia inna Babcia - czas się filcuje, róbmy więc filcakowe korale zeń i bądźmy zen. tu i teraz. bądź. MY.
***
jejku jej, wychodzi na to, że jestem szczęśliwa! :D