sobota, 29 października 2011

silly rabbit i gierki

my tu pitu-pitu, a październik chyłkiem zmienia się w listopad. prowadzimy życie statyczne i statystyczne, udzielając się towarzysko to tu to tam, odbijając kartę na zakładzie, zażywając regularnie sportu, narzekając na pogodę i stan polskich dróg.
***
nowum są gierki. po rozpracowanych Carcassonne i rycerskim upgradzie Osadników z Catanu, poszliśmy w kierunku mniej strategicznym, a bardziej towarzyskim. Fr dostał Cluedo, a wczoraj u państwa Q graliśmy w Dixit. obie gierki mają potencjał anegdotyczny (czy Fr w salonie młotkiem?), a w tej drugiej biega się po planszy królikami! zainteresowanym polecam.

niedziela, 16 października 2011

wff - odsłona 2

mój faworyt na etapie wybierania tegorocznego zestawu, no i proszę - nagroda za reżyserię dla Santiago Amigoreny. zasłużenie; film bardzo dobrze rozegrany psychologicznie, bez łzawych kawałków i scen-wytrychów. nie popada w banał, pięknie rozgrywa ciszę śniegu i solnej pustyni, ciszę rozpaczy i ciszę ukojenia. polecam. z pewnością będzie w kinach, pewnie już za pół roku... (przypomnę się)

wtorek, 11 października 2011

wff - odsłona 1

po pierwszym secie krótkich metraży i sekretach gry w mahjonga. w kwestii mahjonga to miałam pomysł, że w filmie więcej będzie o samej grze i pewnie dlatego film mnie nie porwał (szczerze: w ogóle mi się nie podobał); natomiast przyznaję, że oddaje moje wrażenia nt. chińskiego społeczeństwa w całej rozciągłości, tj. od pseudoreligijności po estetykę wnętrz.
***
strzałem w dziesiątkę była natomiast kwestia smaku, o kucharzu Paulu Liebrandcie i bardzo ciekawe Q&A po filmie, w którym uczestniczył we własnej osobie. więcej na stronie http://www.paulliebrandt.com/. polecam i żałuje, że nie było degustacji dan jego autorstwa (chociaż nie wiem, czy byłoby mnie wówczas stać na bilet).
***
w kwestii jedzenia: przenigdy nie dajcie się skusić na cup-cake's z la vanille. fuj.

wtorek, 4 października 2011

and so the story goes...

oglądamy (w planach): 11 filmów WFF, królują krótkie formy
czytamy (już teraz): Seks tantryczny dla kobiet (prezent od Fr., nad wyraz urokliwy)
obserwujemy (z balkonu): klientelę la vanille (zjeść można cup-cake's, zobaczyć znanych z tego że są znani, mają szaliki, jeżdżą na amsterdamach i nie jedzą cup-cake'ów)
***
czas płynie a ja szkolę w Szczecinie jak nim zarządzać (albo w nim sobą). wpisuję dni w matrycę eisenhowera, a tymczasem wydarza się październik.