czwartek, 30 sierpnia 2012

silly rabbit i festiwale

Warszawa festiwalami stoi: na Próżnej Warszawa Singera, w Koperniku Przemiany Wisły. W ramach singerowania zostałam wyciągnięta na Kukłę, Księgę Blasku. Recenzje do przeczytania w Rzepie lub na e-teatrze; moim zdaniem zbyt wiele wątków gubi jasność przekazu, Kantor jest przerysowany, a moja (nikła) znajomość Kabały nie pozwoliła mi podążać za odniesieniami do Księgi Blasku. Razem z moją, obecnie rezydującą w W-wie sis, zgodziłyśmy się, że najmocniejszą stroną były wizualizacje. Moja mama odnalazła zaś inspiracje Michelem Jacksonem, co uważam za mistrzostwo świata.
Przemiany dzieją się od soboty, zobaczymy czy zdołam dotrzeć.
Pozafestiwalowo piękne ptaki Sary Lipskiej w Królikarni. Koniecznie.

Sara Lipska, Pejzaż z gołębiami, ok. 1915–1925, olej, płótno, Musée d’Art et d’Histoire de la Ville de Meudon, obrazek pobrany STĄD (artykuł słabiutki, kwalifikujący się pod wypracowanie z liceum).

niedziela, 26 sierpnia 2012

silly rabbit w obłokach

latałam! ultralekkim samolocikiem przypominającym płytką wannę ze skrzydłami i śmigłem; pasażerowie ważyli niemalże połowę tego, co maszyna. było niesamowicie! mogłam popilotować - pod kontrolą, ale samodzielnie, dodać gazu podnieść dziób i zrobić ziuuuu do góry. super frajda, niepowtarzalne uczucie lekkości. pewnego dnia zrobimy uprawnienia i zamiast samochodu zainwestujemy w samolot. to będzie coś!


a za bujanie w obłokach dziękuję paniom i panienkom! love you girls!

piątek, 17 sierpnia 2012

wtorek, 14 sierpnia 2012

papierowe małżeństwo

rok we dwoje, półtora miesiąca we troje. gotowi na dalej/więcej/bardziej.
***
a było to tak:

(z roślinem, bohaterem drugiego planu, niestety pożegnaliśmy się. RIP)

niedziela, 12 sierpnia 2012

silly rabbit i Eulalia

miałam ciotkę Eulalię (zdrobniale: Lalka), ale inaczej wyglądała. z lalką też niewiele miała wspólnego, natomiast z wiedźmą - a i owszem.
poniżej pieśń mistyczna, niezupełnie obecnie w moich klimatach, ale przyjemnej natury. by Gaba Kulka.

niedziela, 5 sierpnia 2012

eko i system

jak bardzo jestem/jesteś eko? czy wystarczy pobujać się w hamaku w Zielonym Jazdowie (warto odwiedzić i się pobujać, albo upichcić patata), a potem zapalić szluga? czy zjedzenie ryby ekosytuację przekreśla, czy dopiero zjedzenie krowy? a może można zjadać szczęśliwe zwierzęta, tylko oszczędzać wodę (mnie kiepsko idzie, chociaż prysznic zamiast wanny)? latać samolotem, czy przemieszczać się pociągiem? nie szczepić dzieci, żebyśmy ekologicznie zrobili miejsce dla galopujących suchot? a może w ramach szczypty dekadencji rozrzutnie korzystać z jedno-jedno-jedno razowych pieluch, spać przy zapalonym świetle i wierzyć, że na jedna oddana na makulaturę gazeta przy stosach nieczytanej prasy, cóż znaczy, cóż znaczy, książę?
***
czytam "W obronie zwierząt" na zmianę z "Samolubnym genem". patrzę na Młodego i zastanawiam się, czy zamiast chomika będzie miał szopunksa.