niedziela, 9 września 2012

zachwyty


Zachwyt nr 1: Byłam już pokoleniem x (albo jakąś inną literą z końcówki alfabetu), trójelką (od lajkowania, linkowania i leniuchowania), a teraz zostałam wózkarą (termin z wyżyn filozoficznych, na określenie babska co się z wózkiem pcha i z koleżanką pytluje o pierdoletach zamiast dziecku wierszyki czytać) i to w momencie, gdy obawiałam się o bycie lemingiem. Ach, jakie to cudnie ludzkie – klasyfikować, szufladkować, upychać do pudełek.
Zachwyt nr 2: Okazałam się być również współwinną nie tylko tragedii Madzi, ale również bałaganu w naszych polskich domach. Tako rzecze perfekcyjna pani domu. Bidulka, jeszcze nie wie, że to mężczyźni są mistrzami sprzątania; szczególnie upychania do pudełek. Moja droga, wyżej kupra nie podskoczysz.
Zachwyt 3: Uśmiechy mojego synka i niebo nad miastem. Ten zachwyt jest szczery, a filozoficzni i perfekcyjne latają mi koło pióra. Fru, fru.