czwartek, 29 października 2009

o co kurwa te pretensje?

w czasie pierwszych kilku dni leczenia niektórzy pacjenci mogą odczuwać słabe nudności, rzadziej (o ile rzadziej, ja się pytam...?) zawroty głowy, zmęczenie lub wymioty, których nasilenie nie wymaga jednak przerwania leczenia (...) w rzadkich przypadkach lek może wywołać hipotensję, w tym hipotensję ortostatyczną, która czasem może doprowadzić do omdlenia (...) dodatkowo opisywano (m.in.) splątanie umysłowe, pobudzenie psychoruchowe, halucynacje, dyskinezę, wypadanie włosów (...) donoszono o epizodach odwracalnego zblednięcia palców rak i nóg pod wpływem chłodu w czasie długotrwałego leczenia (a rok to długo...?).
***
mdli mnie, no ale ostrzegali, że mdlić będzie.

poniedziałek, 26 października 2009

trifles

Kamila called Anita the online Psychic to know her luck and future.
Anita said: "Kamila darling, take some more time to think about what you already possess. You do know that good things come in small packages, don't you?"
Kamila answered: Anita sweetheart, you do know the world is not enough, don't you?
ale może nie miałam racji?
***
podobno 26/10 jest dniem największej bezproduktywności. w każdym razie moja produktywność zdecydowanie spadła, gdy przeczytałam tego newsa, co trąci samospełniającą się przepowiednią, modelowaniem społecznym i przechyla szalę na rzecz nurture w sporze z nature, a ponieważ właśnie ta koncepcja bardziej do mnie przemawia (z wyjątkiem genetycznie dziedziczonego genu pożądania czekolady pozostającego w ścisłej korelacji z genetycznie uwarunkowanym tyciem w rejonach okołobiodrowoych), tym bardziej pozwoliłam sobie na nic-nie-robienie, czego dowodem ww. cytat z fejsbuka, po którym szalałam w godzinach pracy (b.skruszona) i teledysk zamieszczony poniżej, może nie najwyższych muzycznych lotów (Beth Gibbons to to nie jest), ale bardzo mnie urzekający ostatnimi czasy (obecność Alexandra Skarsgårda ma znaczenie)


a teraz oddam się bezproduktywnym snom

niedziela, 25 października 2009

dzień dobrych wyborów

najpierw: impreza urodzinowa BARDZO-MODNEGO-KLUBU zamiast snu
po czym: porzucenie czerwonego dywanu, darmowych drinków i rozkoszowania się muzyką w BARDZO-MODNYM-KLUBIE na rzecz hmm... budowania relacji interpersonalnych
a na koniec: dezercja ze szkolenia, co by spędzić czas z rodziną, ze zjedzeniem rodzinnego obiadu i wyjściem do kina na rodzinny film włącznie
a na dodatek: w okresie piątek - niedziela wypaliłam tylko 2 szt. fajek i obie w sobotę w sytuacji proszlugowej, więc znajduję usprawiedliwienie*

*nie rzucam, ale ograniczam. zawsze istnieje możliwość, że z rozpędu rzucę, no a jeśli zapalę, to nie będę miała wyrzutów sumienia.

czwartek, 22 października 2009

rozmawiamy

rozmawiamy o niedogotowanych flakach na politechnice i policystycznych jajnikach, geologicznych interwencjach kryzysowych i zdzirach, co chodzą z byłymi
i słuchamy miczów, a co.
malibu z mlekiem bez miodu płynąca, mówiąca i słuchająca ja.
***
pan taksówkarz z nowej ulubionej korporacji uświadomił mnie, że dzisiejsze megakorki na mieście spowodowała wizyta wiceprezydenta USA. mam nadzieję, że już sobie poleciał precz i jutro będzie luźniej.

niedziela, 18 października 2009

WFF, the end

lost in translation, gdyż:
- nie załapałam puenty (w sensie: WFF by Steven Sonderbergh)
- mam wyparte & zaprzeczone zapalenie oskrzeli (by myself only)
- w międzysłowami jednak nie w kulturalnej (by the girls)

piątek, 16 października 2009

WFF (4) i inne takie tam

The Bone Man (Der Knochenmann aka Kostucha, przy czym polskie tłumaczenie moim zdaniem przebija nawet irracjonlny Wirujący Sex), czyli bracia Cohen w wydaniu austriackim z maszyną do mielenia mięsa w roli głównej (w zastępstwie strzelby, co wiadomo że prędzej czy później wystrzeli) (tu raczej prędzej niż później) (co nie znaczy że później też nie...), film dokładnie taki jakiego oczekiwałam (w sensie: komplementuję), bez zbędnych przemyśleń, z eleganckimi zwrotami akcji i czarnym (bardzo czarnym) humorem. Austriak potrafi.
***
w kwestiach innych: bez zwrotów akcji (chyba że brać pod uwagę katar), ze spokojem grabarza nastawiam budzik na 5.40 i staram się nie myśleć o Radomiu (pfuj)
***
quiz: czym różni się "bycie ze sobą" od "spotykania się". wyślij sms, zgarnij nagrodę etc.

czwartek, 15 października 2009

WFF (3)

WFF na poważnie: Favela on blast w temacie funk carioca, ciekawe ale nie powalające, oraz Playground Libby Spears, bardzo bardzo smutne, z ciekawą wolta na początku i z cudownymi grafikami Yoshimoto Nara
***
reszta też na poważnie, i ekran śnieży

poniedziałek, 12 października 2009

WFF (2)

this is not a love story. this is the story about love... WFF i ja, w pełni kompatybilni, na dobre (kinoteka) i na złe (multikino), dopóki jakiś filmowy kit nas nie rozłączy.


500 days of Summer, film z serii: im więcej o nim myślę, tym więcej o nim myślę. film o lojalności, nie o miłości (polskie tłumaczenie pomińmy zatem milczeniem), napawający optymizmem, że (słowami eM, choć nie można jej do końca wierzyć, gdyż mogła dać się zwieść urodzie Josepha Gordon-Levitt'a ) są jeszcze porządni chłopcy na tym świecie. i wredne suki też.


Metropia - złowieszczy film, po którym dziś rano dwa razy zastanowiłam się przed nałożeniem na włosy szamponu.
(metrem jeszcze nie jechałam)
***
i jeszcze Esterhazy, film dla dzieci, po którym zrozumieją dlaczego mur berliński mógł mieć zwolenników oraz co znaczy "mnożyć się jak króliki". przyczyny połączenia go z pokazem Metropii są mi bliżej nie znane, ale bardzo jestem ciekawa co autor miał na myśli.
***
a głos w Metropii podkładał Alexander Skarsgård.

sobota, 10 października 2009

WFF (1)

WFF rozpoczęty grzybobraniem. w grze intuicyjny wybór filmów 1:0 dla mnie.
***
ale z tym Noblem dla Obamy to jakiś żart, prawda?

środa, 7 października 2009

ukołysanka

samą siebie też można objąć ramionami i życzyć sobie dobrej nocy

Nigel Kennedy and The Kroke Band - Lullaby for Kamila

poniedziałek, 5 października 2009

essence of rabbit

perfect rabbit mandala, droga do harmonii w otaczającym chaosie


pobrane z: http://exhibition.pictoplasma.com/portfolio/the-essence-of-rabbit, courtesy of moleskine

sobota, 3 października 2009

oczy szeroko otwarte

opuszczała powieki powoli i powoli je unosiła, trzepocząc rzęsami
'spędzasz większość życia za zamkniętymi oczami', powiedział.
***
od kiedy została jego żoną, mruga oczami szybko, tak aby nie przegapić nawet ułamka z otaczającej jej rzeczywistości
***
pozwolę sobie na luksus czekania