niedziela, 24 lutego 2019

eintopf

zupa ogórkowa, melancholia, zamarznięte leśne jezioro.
mój synek i pizza, kwiaty na basenie, i basen per se
książka o Lemie, niespodziewane rozmowy, naleśniki z musem jabłkowym
joga, nie za dużo, lecz jednak joga
wspomnienie Wałbrzycha
widoczki.
sny.
***
jeden weekend, taki niby nic.

czwartek, 14 lutego 2019

Vday doux


Vday sec

This is a word we use to plug
holes with. It's the right size for those warm
blanks in speech, for those red heart-
shaped vacancies on the page that look nothing
like real hearts. Add lace
and you can sell
it. We insert it also in the one empty
space on the printed form
that comes with no instructions. There are whole
magazines with not much in them
but the word love, you can
rub it all over your body and you
can cook with it too. How do we know
it isn't what goes on at the cool
debaucheries of slugs under damp
pieces of cardboard? As for the weed-
seedlings nosing their tough snouts up
among the lettuces, they shout it.
Love! Love! sing the soldiers, raising
their glittering knives in salute.

Then there's the two
of us. This word
is far too short for us, it has only
four letters, too sparse
to fill those deep bare
vacuums between the stars
that press on us with their deafness.
It's not love we don't wish
to fall into, but that fear.
this word is not enough but it will
have to do. It's a single
vowel in this metallic
silence, a mouth that says
O again and again in wonder
and pain, a breath, a finger
grip on a cliffside. You can
hold on or let go.

Margaret Atwood, Variations on the word love

niedziela, 10 lutego 2019

o mojej Babci

Mój niegdysiejszy mąż przywiózł mi dziś ostanie rzeczy z mieszkania, które kiedyś nazywane było naszym. Jedną z nich jest srebrna taca, prezent ślubny od mojej Babci. Umarła 2 lata i 23 dni temu. Jechaliśmy ją żegnać wcześniej, ale wtedy postanowiła nie umierać, żeby tańczyć na moim weselu. Tańczyła. Była osobą, która przetrwała wojnę, nic jej nie złamało. Która patrzyła jak płonie jej dom, jej wszystkie rzeczy. Której dziecko umiera na rękach w drodze do szpitala, ale ma siłę by odchować kolejnych czworo. I trójkę wnuków, w tym mnie. W końcu jednak przyszła starość. Taka przez duże S. Najgorsze, że zabrała jej ruch. To tak, jakby zabrała jej istotę. I po balu.

Wspomnienie, które mi opowiedziała, to ona jak siedzi na ruinach spalonego domu jedząc konfitury ze słoika, który przetrwał w nienaruszonym stanie. Na zawsze  stało się to opowieścią mojego życia. Mottem. Dopóki potrafisz cieszyć się smakiem ocalałych konfitur, dopóty masz siłę.

Bez ładu i składu ten post. Bardzo za nią tęsknię.


sobota, 9 lutego 2019

o cierpliwości

ten "ostatni klucz, który otwiera drzwi". czy jest cnotą? gdy praktykowana, sugeruje odpowiedź na tak. jest skuteczna, w tym najdosłowniejszym rozumieniu: osiąga skutek. pozwala zwyciężać. tak, otwiera drzwi. 
***
czasami jednak koszty są tak wysokie, że zwycięstwo już nie cieszy. a drzwi chciałbyś z furią zatrzasnąć, tylko że leżysz w poprzek i nie masz siły ruszyć ręką. 
***
ale może się podniesiesz. 
ale może będziesz szcześliwy/a. 
***
cierpliwość to tęsknota. 
cierpliwość to siniaki. 
wiedz to i wybieraj. kiedyś drzwi zostaną otwarte.