wtorek, 24 lipca 2012

poranek z Prometeuszem

nie ma klasy Obcego, głębia psychologiczna postaci - poza androidem granym przez Fassbendera (brawo!) - jest z tych płytszych głębi, a fabuła nader często da się odgadnąć - ale ten rozmach trzy-de...! Ogólnie - niezłe widowisko, w sam raz na leniwą wakacyjną niedzielę w imax-ie. na sobotni poranek też się nadaje - a sobotnie poranki są, jak się okazuje, świetne na pozostawienie młodego pod opieką babci. oboje dali radę.




piątek, 20 lipca 2012

silly rabbit i after afera

takie zakończenie afer lubimy: kolekcja fotografii Marilyn Monroe , stanowiąca - haha - majątek FOZZ już w sierpniu na wystawie! info z GW, po detale zerknij TU
***
a tymczasem, nadrabiając (przy domleczaniu ssaka) żenujące zaległości, przeczytałam Pizzerię "Kamikadze" Kereta. na kolana mnie nie powalił. jeśli cała reszta jest w podobnym stylu, to chyba ten "głos młodego Izraela" (młody głos Izraela? gdzieś podobną zbitkę widziałam, tylko nie zgadza mi się z jego wiekiem) sobie podaruję. niemniej - interesuje mnie jego opowiadanie dla dzieci, pod urzekającym tytułem:  Tata ucieka z cyrkiem. ktoś dysponuje? 

niedziela, 15 lipca 2012

lato w mieście

dzień miłych niespoździewajek: z maleństwem można spać do 10, zamiast siedziby SLD może być Na lato, w Doppio można zjeść lasagne.. i tylko NWŚ wzięli i zamknęli. lato w mieście we troje - lubię to.

czwartek, 12 lipca 2012

karmienie

posiadanie małego mlekożercy sprzyja lekturze: młody ma ucztę mleczną, ja intelektualną. so - w końcu przeczytałam "Oryks i Derkacz" M. Atwood, prequela "Roku potopu" (ale akcja toczy się równolegle). w internetowych recenzjach książka klasyfikowana jako sci-fi, moim zdaniem kolejna przypowieść (przepowieść?) o kierunku, w którym zmierzamy (niestety); czy daleko nam do produkcji kurczakiści? czy już nie zadajemy obie pytania o "świętość białka" i "mniejsze zło genetycznych interwencji"? oprócz tego, dla spragnionych akcji powieściowej - jest o miłości (trudnej), o byciu robinsonem (też trudne) i odpowiedzialności (o tym najbardziej i najtrudniej). polecam, nie tylko jako lekturę do zupy mlecznej.