wtorek, 31 grudnia 2013

sobota, 27 lipca 2013

oryks

byliśmy dziś z synkiem w zoo. niemalże na naszych oczach urodził/a się oryks. wylizywana przez rodziców próbowała wstawać, naprawdę niesamowita chwila.
***
derkacza nie widziałam

czwartek, 6 czerwca 2013

sucha krakowska

mój czas jest jak sucha krakowska: krajany w plasterki. kąsek dla pracy, kąsek na kąsanie, kąsek na gry-zabawy-przytulanie-śliniaka pranie, kąsek tu, kąsek tam i bęc. zjedzone i pozamiatane.

niedziela, 28 kwietnia 2013

hajlajty z kwietnia



Hajlajty z kwietnia: poszłam do teatru. Na "Położnice szpitala św. Zofii" Demirskiego i Strzępki. Tak, czysta perwersja - matka wyrywa się z domu obejrzeć spektakl o porodzie. Ale ogólnie było warto, recenzja niedługa tutaj, z tą oksytocyną to bym jednak nie przesadzała. Podobnie jak z kurwami, chyba że mowa o ogólnym stosunku do otaczającej nas państwowości (piszę to na fali kwoty do zapłaty wynikłej z tegorocznego pita).
Hajlajt 2: połowa miesiąca pod śniegiem. Mam nadzieję, że to wyjątek-przypadek-pomyłka, nie nowa tradycja białych świąt wielkanocnych.
Reszta hajlajtów dotyczy Młodego, czyli zapraszam na dwie kreski. Zaprawdę rację ma babcia M.: czas się filcuje.

sobota, 30 marca 2013

Wesołych!

wreszcie białe święta. mówisz - masz.


piątek, 29 marca 2013

hard road, easy road

Nie jest tak, że nic się nie dzieje. Dzieje się pod powierzchnią.
Wystawę widziałam, za granicą byłam.
Warzyłam i ważyłam. Różne kalibry różne zupy.
Która droga jest łatwiejsza?





Catholic Birdhouse (1978). Photograph courtesy Mike Kelley Foundation for the Arts. A o wystawie w Stedelijk muzeum tudzież o artyście przeczytasz tutaj.

środa, 20 lutego 2013

silly rabbit i street art

wyglądam przez okno, a tam ona. pyta i nie błądzi.


wtorek, 19 lutego 2013

czwartek, 24 stycznia 2013

silly 'movie' rabbit

Wielbię Christopha Waltza! A Django polecam choćby dla 3 scen:
- epizodu z Ku-klux-klanem
- kwestii Christophera Waltza: "nie mogłem się powstrzymać"
- tłumaczenia wymowy imienia Django

Opinie są różne, film jest długi (jak przystało na spaghetti western) i pełen przemocy (jak to u Tarantino). Moim zdaniem warto. Ach, jeszcze jest Leonardo DiCaprio jako plantator -  miłośnik krwawych walk i frenologii. Daleką drogę przebył od amanta w Titanicu... (w każdym razie poszedł w słusznym kierunku).


wtorek, 15 stycznia 2013

ach i ech

w ramach kontestowania rzeczywistości: nasza (że niby ekologiczna) choinka się sypie. ktoś nas zrobił w bambuko.
w ramach podziwiania rzeczywistości: Bogowie, instrukcja obsługi w etnograficznym i tekst tamże: potrzeba świeckości państwa, by zapewnić szacunek wszystkim religiom. i przeciwko krzyżowi w sejmie jestem, jakby się kto pytał

noworocznie, z poślizgiem i refleksją

Silly rabbit od czasu dwóch kresek poszedł w odstawkę. Nosiłam się nawet z zamiarem powieszenia tabliczki THE END, co zapewne miałoby wpływ głównie na mnie samą, bo tłumów w statystykach nie widzę. Ale i po prawdzie, rzadko w nie zerkam. Głupi królik to trochę inna era. Singielska, w dużej mierze chmurna i durna, do której oczywiście mam słabość, i mimo wszystkich wzlotów & upadków non, je ne regrette rien. Blog ten u swego zarania (w 2008 roku, kiedy ludzie czytali książki na strony a nie na procenty) miał pełnić funkcje autoterapeutyczną (good job, well done), potem odbiło mu trochę w stronę kulturalną, tudzież stał się miejscem wylewania gorzkich żali nt. tzw. rzeczywistości. Chociaż zaczynam się zgadzać z poglądem, że rzeczywistości nie ma, a jest trans, z którego znaczna większość z nas wcale nie chce się wybudzić. I chyba w tym odbiciu pozostaniemy. Bo silly rabbit to nadal ja, choć małża małżowi i matka dziecku. A ze sobą samą zrywać mi się nie chce.