czwartek, 31 marca 2011

żegnaj, marcu

nie wiedziałam, ale się dowiedziałam (courtesy of Fr), że istnieje NGOs o nazwie Playing For Change. i tenże NGOs wspiera powstawanie szkół muzycznych na całym świecie, między innymi przez realizację multi-kulti projektu - Playing For Change. Mark Johnson i Enzo Buono (twórcy projektu) jeżdżą tam, gdzie szansa na założenie szkoły muzycznej jest niewielka i nagrywają różnych muzyków, wykonujących znany przebój. a potem łączą nagrania w spójną całość, i powstaje takie optymistyczne, ładne coś:

***
żegnam miesiąc marzec. żegnam mieszkanko na ulicy pewnego hetmana, wielkiego i chyba koronnego. adios muchachos.

wtorek, 29 marca 2011

eksperymenty z teraźniejszością vol. 2

zastanawialiście się kiedyś ile czasu tracimy na planowe wykonywanie czynności, które nie mają dla nas żadnego znaczenia i jak mało czasu - w związku z utratą tamtego czasu - poświęcamy na sprawy naprawdę dla nas ważne? chodzi mi o rozłożenie dnia na czynniki proste: straciłam dziś wiele minut mojego życia na pisanie maili, których termin ważności potrwa góra tydzień, z wyłączeniem dupokrytek, które może jeszcze zdadzą się na coś za miesiąc. przy czym to "coś" nie jest dla mnie cosiem o realnym znaczeniu, ponieważ czyjaś okresowa niechęć w gruncie rzeczy jest tylko mało znacząca przykrostką. w tym czasie mogłam zrobić rzeczy inne - pożyteczne lub nie, ale ogólnie o znaczeniu większym od zera. mogę znaleźć przyjemność w staniu w tramwaju, mam czas na (chociażby) popatrzenie się na słońce. mogę osiągnąć flow przy praniu, a nie mogę przy wykonywaniu większości składowych mojej pracy.
***
zmiany jeszcze nie wiszą w powietrzu, ale są nieuniknione.

piątek, 25 marca 2011

eksperymenty z teraźniejszością

biegnąc ze spotkania na spotkanie biegną nóżki a głowa się zatrzymuje, bo ja się, proszę szanownych państwa, uczę świadomego bycia tu i teraz.
*** spieszę donieść, że uczę się też coachingu i robienia kulki na rurze.
*** a z tą kulką jak ze świadomością tu-i-teraz: kwestia złapania systemu, jak to działa. dziś się udało, w obu sprawach.

wtorek, 22 marca 2011

silly rabbit i wiosna

słońce za oknem. the spring is out there.

sobota, 19 marca 2011

w poszukiwaniu barwy innej niż szaroburość

w kontrze do bieli - hotel pantone (kliknij tu). w ramach poszukiwania antidotum na marcowe niże.

niedziela, 13 marca 2011

tam i nazad

urlop nieco przechorowany (co nie powstrzymało mnie od śmigania na nartach), ale z ogólnym wrażeniem bdb. Zilletral polecam, ze szczególnym uwzględnieniem raju dla freeride'owców na lodowcu Hintertux. detale (takie jak: o czym się mówi w austriackiej TV, gdzie warto zjeść apfel strudla i co to są smarki cesarza) i fotki - wkrótce.

Übergangsjoch

co można zrobić na wysokości 2500m n.p.m, w miejscu o wdzięcznej nazwie Übergangsjoch, z taaakim widokiem?
można powiedzieć 'tak'.

piątek, 4 marca 2011

a jutro

pracę zleconą wykonałam, na rurze zatańczyłam, mieszkanie odkurzyłam, plecak spakowałam, a jutro o tej porze będę w Zillertalu. o.

wtorek, 1 marca 2011

och, xero..

dzień rozpoczęty od podróży tramwajem z dziewczynką śpiewająca piosenkę własnego autorstwa o magicznym xero musi być choć trochę udany. chociaż to pierwszy marca, miesiąca który nie istnieje
***
zresztą jak powszechnie wiadomo - dzięki niezablokowanym fotkom na fcb...ekhm, sprawa stara, niech przepadnie w mrokach zapomnienia - jestem fanką magicznych xerokopiarek