niedziela, 29 listopada 2015

na polu ryżowym

Postanowiłam więc spróbować wymknać się raz jeszcze,  bo słowa nisza w czasie  były zaklęciem, które sprawiło, że poczułam delikatne tchnienie życia,  jak pocałunek na czole. Wyobrazilam sobie niszę w czasie jako coś w rodzaju kieszeni kangurzycy, w której można skryc się i znieruchomiec, jednocześnie pędząc przez prerie. Zapragnęłam znaleźć się w niej.
Bylam w drodze, ale zupełnie inna podróż przyszła mi do głowy, pokusa nie do odparcia : wybrać się w podróż bezinteresowna i dziką, w opowieść nieoswojona. Zniknąć z tej całej krzataniny, przestać tkac tekst codzienny, ot tak, jakbym żyła w sposób, który pozwala spakować plecak i ruszyć w świat, nie tłumacząc nic nikomu. Dać się ponieść melancholii, zamiast pozwolić jej się przytłaczac.
Joanna Bator, Wyspa łza

piątek, 13 listopada 2015

starość

w sumie może warto odnotować ten stan: przyszła do mnie starość. życzliwi nie zaprzeczają. kremy nie pomagają (fajki prawdopodobnie neither). czuję ją pod powierzchnią skóry, w rysach twarzy. dostrzegam kątem oka. ona jest a ja nie wiem jak się do niej zwracać: na ty czy na pani?

rozbieżności

bądź sobą, mówią na mieście. kim, pytam ja w domu, moim domu, innym domu, starym domu, każdym domu, w którym jestem i mnie nie ma. szukam ciętej riposty, znajduję banały. gram na czas, na zwłokę- no przepraszam za trywialny żarcik, ale obawiam się, że może chodzić o moją "zwłokę". płaczę na filmach radosnych i na smutnych, koło ust pojawiła się zmarszczka, definiuję wybory, ale obstawiam w ciemno. i nie wiem, czy trafnie.
ale z pewnością jestem tego warta.

poniedziałek, 2 listopada 2015

zorza

kiecka z tęsknoty, pantofle z poczucia winy (albo klapki, co spadają przy byle okazji)
tak się przechadza pani księżniczka po swoich ogrodach
i łąkach
patrząc jak jesień (albo coś innego) zabiera barwę 
wszystkiemu
księżniczka (tytuł może na wyrost) gra ze sobą w kółko i krzyżyk
ciągle
ciągle
do mdłości i snu, gdy wróci do domu (miejsca gdzie śpi)
***
dzisiaj jest zorza. podobno.