środa, 30 stycznia 2008

tajemnice kobiecych serc i torebek

Najpierw o torebce. Niby nie jest szczególnie wielka, a ni cholery nic nie mogę w niej znaleźć. Mam też irytujący (dla mnie samej najbardziej) nawyk odwracania torebki i wysypywania jej zawartosci. Się sypie: kolczyk sztuk 1 (drugi zaginął na polu chwały), chusteczki higieniczne w postaci spakowanej - szt.5, lekko zasmarkanej - szt.1 (fuj) i luzem - szt. 2, szminka Lovely Brille Bourjois, szminka glam shine red L'Oreal, błyszczyk juicy tubes lancome - truskawkowy (po co mi tyle szminek, ja się pytam?), rachunek za zegarek (szukałam go pół roku), vogue superlights lilas (tak, rzucę), komórka, okulary, faktura za hotel, portfel, korale, długopis (najczęstszy przedmiot pożądania), monety luzem (w tym tureckie), 2 zapalniczki, wizytówka do Hotel Orts, trzy tampony, krem nivea, rękawiczki, łyżeczka, perfumy cacharel wersja mini, skasowany bilet, pendrive oraz brylancik, który wypadł z breloczka, który zgubiłam. No i normalnie jeszcze powinny być klucze. Których nie było. Stoję jak ten głupi królik pod drzwiami, wymęczona po podróży, Plotka wymiałkuje się za drzwiami. Dzwonię do Radissona - hotel podejmuje akcję szukania (zdaje się, że poprzedniej nocy z bliżej nieznanych przyczyn wyrzuciłam wszystko z torebki na korytarzu tamże). Kluczy nie ma. Dzwonię do Dagi (może w pracy?) - kluczy nie ma. Dzwonię do V. (potrzeba wsparcia duchowego), kluczy nadal nie ma. Dzwonię na ochronę (czasami zostawiam w drzwiach...) - są trzy komplety kluczy (widać nie tylko ja...), żadne moje. Dzwonię do taty - ekipa ratunkowa rusza. Zapalam szluga - no i iluminacja! W torebce jest jeszcze jedna kieszonka: monety, CZWARTA szminka (chyba jestem uzależniona) i klucze.
Uff.
Teraz o sercu. W nim też nic nie moge znaleźć, stosuję więc zasadę torebki i co jakiś czas przewracam je na nice. Moje serce jest źle sfastrygowane, krew przecieka przez palce, szwy się rozłażą. Odkrywam głęboko zakopaną chęć posiadania dziecka (moja urojona córcia Tosia, nielicująca z wizerunkiem wyzwolonej kobiety tzw. sukcesu), pure love (nie dirty lust) - z tym jak ostatnio donoszą afisze należy ostrożnie, smutek - choć nie żal, przerobione przez terapeutyczną maszynkę poczucie skrzywdzenia, mix nadziei i rozczarowania i lodowe odłamki, których nie da się złożyć w słowo wieczność. A kluczy nie ma. I nie mam w tej sprawie do kogo zadzwonić.


Ps. A pan w pociągu czytał Nieznośną lekkośc bytu. Dla pana z pociągu zatem:
Kochać się z kobietą i spać z nią to dwie namiętności nie tylko różne, ale prawie przeciwstawne. Miłość nie wyraża się w pragnieniu seksu (to pragnienie dotyczy przecież niezliczonej ilości kobiet), ale w pragnieniu wspólnego snu (to pragnienie dotyczy tylko jednej jedynej kobiety).

2 komentarze:

Joanna B. pisze...

niech żyją kobiece torebki!
ja ostatnio gromadzę właśnie je... niedługo nasze małe mieszkanko zostanie zdominowane przez sakwy, torbachy i torebusie.

niech żyją smutne kobiece serca też!
i niech idą precz źli kolekcjonerzy serc kobiecych.

masakra pisze...

smutne.