poniedziałek, 10 marca 2008

silly rabbit i uwagi krótkie o dniu kobiet

Kwietniowa (!) Elle informuje: sprzątanie może zastąpić prozac i zbliżyć do osiągnięcia transcendencji (jak nie wierzycie, to poczytajcie Psychology today. Metodę sprawdziłam, od lat stosuję. Numer 1 to zmywanie podłogi. Największą zaletą jest możliwość dopasowania stopnia zaangażowania do poziomu zirytowania, a rytmiczne ruchy uspokajają. Można robić przerwy na popijanie szampana (polecam sączenie szampana, zmywanie podłogi i słuchanie rekwiem Mozarta) albo zaciąganie się szlugiem. Miejsce drugie: sprzątanie w szafie. Szansa na pozbycie się wszystkich skarpetek – singielek, „trochę dziurawych” rajstop (z serii: wezmę na narty) oraz spranej koszulki, co pamięta jeszcze dawno minione czasy mojego pierwszego boyfrienda. Pozycja trzecia: rozmrażanie lodówki. W międzyczasie można poćwiczyć jogę i pomalować paznokcie, a poza tym sprzyja radosnym odkryciom (np. pudło pierogów zamrożonych po wigilii).
I dzięki Elle dowiedziałam się o istnieniu Forum Wystarczająco Dobra Pani Domu. Niezłe. Fajnie, że są kobiety którym też się zdarzyło usmażyć sitko (w sensie: została ramka, część sitkowa zjednoczyła się z patelnią), wsadzić palec do polewy (celem sprawdzenia czy już stężała; NIGDY nie jest stężała; CZĘSTO jest gorąca), wlać płynne ciasto do przeciekającej tortownicy i liczyć na to, że się ciasto szybciej zetnie niż wycieknie.. I kobiety którym zdarza się prasować bieliznę i wszystko inne co nadaje się do prasowania, tylko dlatego że lubią zapach prasowanych rzeczy i ich dotyk na skórze.
A w dzień kobiet wpadła znienacka moja matka, potem ja (zapowiedziana) wpadłam do mojego ojca, który prasował sobie koszule i marudził, jak bardzo tego nie lubi robić. Wieczorem zaś chłopiec anulowany przyniósł goździki i Martini i zabrał mnie na imprezę, na której pewien pan zrobił performance tj. wystapił w kalesonach i białych majtasach i zawinął się w folię aluminiową, potem podrywał dziewczęta, a na koniec usnął (nie wiem, do którego momentu była to akja planowana). Tegoroczny dzień kobiet zaliczam do udanych.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ha, są też takie, którym udało się poparzyć szyję podczas wyjmowania grzanek z pieca. ale chyba już się tym chwaliłam.

silly rabbit... pisze...

ta... a ja się chwaliłam na pewno, jak to pokaleczyłam sobie ręce piorąc skarpetki frotte?

Anonimowy pisze...

też pięknie :)