sobota, 15 maja 2010

eko-silly-rabbit

ostatnio moje rozmowy zataczają - coraz ściślejsze - kręgi wokół bycia blisko natury. zaczęło sie od dyskusji z Chłopcem prowadzonej nad piwem z kolendrą (on) i martini bianco (ja, w ramach powrotu do korzeni), w której przeszliśmy przez domek za miastem, chodzenie po górach i jedzenie rzodkiewki. natomiast dzisiaj, z okazji malowania mandal, temat powrócił, tym razem w wydaniu ekofeministycznym. poza rzeczami większymi (a bylo m.in. o sile żywiołów, siostrzanym zrozumieniu, kobiecych make-upowych maskach; detale z poszanowania normy dyskrecji pominę), dowiedziałam sie o fascynujących rzeczach mniejszych, takich jak mooncup (kubeczek menstruacyjny), termoforki na bolący podbrzuszek oraz ekologiczne podpaski (polecam stronę: miesiaczka.com). jestem zafascynowana.

1 komentarz:

Jo pisze...

bardziej niż do ekopodpasek powinnam chyba przekonać się do bambusowych ekopieluch... ale to może przy trzecim dziecku, teraz nie mam na to czasu ;)