piątek, 30 maja 2008

pocałunek na do widzenia

Hm. Jutro skończę projekt, który napisałam i który koordynowałam przez ostatnie (ponad) 3 lata. To strasznie dziwne uczucie. Nagle stać się (co prawda tylko w pewnym sensie i kontekście) (ale jednak) nikim. To nawet dziwniejsze, niż uczucie po zerwaniu związku.
Hm. Zawsze to ja odchodziłam (za wyjątkiem jednego razu) (ale chyba wówczas do tego doprowadziłam, tak sobie myślę). Odchodziłam, kierując się umysłem, kiedy wiedziałam (wiedziałam…?), że ten związek nie ma już szans. Mówiłam rzeczy straszne (nie kocham cię), zabawne (ja i ty to taki oksymoron), głupie (nie czuje tego związku), albo po prostu: żegnaj. Nigdy nie odeszłam bez słowa, mam straszna potrzebę domykania figur (tak, tak – gestalt). I jutro figura się domknie, wąż zje ogon, a ja napiszę serię pożegnalnych maili, spakuję resztę rzeczy. I nie wiem, co powiem na do widzenia.
Hm. Pomyślę o tym jutro.

1 komentarz:

Joanna B. pisze...

u mnie w pracy dziś dwie osoby odeszły. napisały pożegnalne maile jedna po drugiej. bardzo to jest dziwne, taki koniec - strach pomyśleć, jaki będzie następny etap w życiu... a z drugiej strony zrzuca się jakiś ciężar i można wiele rzeczy nadrobić, uporządkować, usiąść i kota pogłaskać :)