czwartek, 22 maja 2008

siwitok (CV talk)

Lejdis end dżentelmen, o to ja: łącznie osiemnaście lat edukacji wszelakiej, cztery lata tzw. doświadczenia zawodowego, jeśli mam się określić liczbowo, gdyż jak się zpodziewam lubują się państwo w statystykach i analitycznym opisie rzeczywistości, do czego tak na marginesie kompletnie się nie nadaję, gdyż matka natura, która ukochała różnorodność, obdarzyła mnie hojnie zmysłem syntezy, kobiecą intuicją oraz innymi paroma cechami, przydatnymi niezmiernie wprost na stanowisku, na które aplikuję, ale analitycznymi zdolnościami akurat nie i pewnie dlatego nigdy nie wiem o co chodzi mężczyznom, do czego nawiązawszy nadmienię iż z zamiłowania i zbiegu okoliczności różnych jestem panną, choć zgodnie z zodiakiem i temperamentem lwicą, nie spodziewająca się w najbliższym czasie dziecka, ale o to mnie szanowni państwo nie powinni pytać, kredytów nie spłacająca, długów nie posiadająca, oficjalnie nie paląca, która – powracając do nurtu zawodowego naszej jakże miłej rozmowy, nałogowo pisze projekty, realizuje projekty, zamyka projekty, a ponadto potrafi zrobić sernik, otworzyć butelkę wina bez korkociągu – no nie uwierzą państwo jak często ta umiejętność się przydaje, nie umie stać na rękach, chyba że przy ścianie, a w chwilach wolnych od szydełkowania, choć po prawdzie nigdy nie szydełkuje, pielęgnuje życie towarzyskie na różnych frontach, przy czym na froncie płci przeciwnej zwykle obrywa szrapnelem. Oddech. Siwi załączam, listu motywacyjnego nie załączam, albowiem sama zawsze wszystkie kasowałam jeszcze na etapie załącznika do mejla, co i szanowni państwo pewnie czynią, bo w sumie któż by chciał tracić cenny czas, który można poświęcić na wypicie kawki lub rozmowę na tematy odległe o lata świetlne od kwestii zawodowych z kolegą/koleżanką z pokoju albo ołpenspejsa, dłubanie długopisem w uchu albo stawianie pasjansa, co – zapewniam państwa – jest tak bardzo passe, że nawet faux pas, albo tysiąc innych drobnych czynności, które umilają nam poranek w pracy, o których zapewne nie powinnam wspominać na łamach niniejszego bloga, ani na żadnych innych łamach, a już w szczególności w liście motywacyjnym, którego do państwa nie wysyłam, żeby państwa nie zdemotywować do zatrudnienia mej cennej osoby na stanowisku, na którym wynagrodzenie przekroczy kwotę XX, oczywiście netto, choć widzę po nerwowych tikach, że myśleli państwo że brutto, a może nawet w przypływie rozkosznych fantazji, że brutto – brutto. Z wyrazami najgłębszego szacunku, ja.

Brak komentarzy: