poniedziałek, 28 lipca 2008

Sycyliada (cz.1)


Nieustraszeni zwiedzacze, pogromcy lodów pistacjowych, mistrzowie logistyki alternatywnej, i te de i te pe, drużyna sycylijska w komplecie

Sycyliada - rozpoczęta 17 lipca z dwugodzinnym opóźnieniem, wykorzystanym na zjedzenie kaszy z serem / wypicie piwa / nabycie fajek (tia), a dalej:
17/07/08
W-wa - Rzym - Palermo, noc w Palermo
18/07/08
Palermo stacjonarnie, nabywamy sztuczne winogrona, oglądamy 8 tys zwlok, oraz natykamy się na pierwszy z serii ślubów
19/07/08
Monreale (w sam raz na upicie się limoncello, a potem na wieżę, hurraaa!), drugi ślub (ze szpadami i Chrystusem Pantokratorem i A. mówiącym brrrr)
Palermo - Trapani (tym razem załapaliśmy się tylko na poślubne konfetti); Trapani okazało się być mekką shoes victims


Matka Boska Portowa, Pani nad Trapani

20/07/08
Trapani (klęska kuskusowa, pierwsze gelato) - Erice (miasto w chmurach) - Trapani
Trapani - Castelvetrano (gdzie nie ma zbyt wiele, choć prawdopodobnie zdemaskowalismy capo di tutti capi) - Selinunte (Marinella de Selinunte) - śpimy u Rybaka, zdobywamy nóż i jemy robaki w porcie pod pomarańczowym księżycem (bdb)

21/07/08
spóźniamy się na autobus i wychodzi z tego: Selinunte - Castelvetrano (busem) - gdzies-na-srodku-autostrady (stopem nr 1) - Sciacca (stopem nr 2) - Agrigento (busem złapanym w baaardzo dziwnych okolicznosciach przyrody) - Canicatii (gelato pistacjowe w kombinacji z serem kozio-owczym, i nic poza tym) - Gela (fuj) - Ragusa (gdzie czas się zatrzymał a ludzi porwali kosmici)

CDN

Brak komentarzy: