poniedziałek, 14 lipca 2008

avanti!

...są tam miasta na górskich wzniesieniach i równiny poprzecinane łańcuchami gór, gdzie wiosną kwitną kwiaty i żyje dzika zwierzyna. Do najbardziej charakterystycznych widoków wyspy należy stale czynny wulkan, którego wypływająca od stuleci lawa użyźniła ziemię, na której rosną i obficie owocują drzewa orzechowe, gaje cytrusowe i winnice...

i tam właśnie planuję odzyskać równowagę wewnętrzną, spokój ducha, harmonię między sercem i rozumem, rzucić palenie, odżywiać się zdrowo i regularnie oraz opalić nogi (niezorientowanym wyjaśniam: jest to jedyna część mnie, którą opalam; reszta pod filtr 30 minimum) (jakby natura chciała mnie uczynić mulatką, to bym nią była) (chociaż z drugiej strony z kolorem włosów się ewidentnie pomyliła) (tak, jestem blondynką). Chyba styknie, jak na 10 dni.
Wylot w czwartek, obecnie staram się nieco wzbogacić moje zasoby leksykalne, które na razie sprowadzają się do: ragazza desperata (K. mówi, że skutkuje w kwestii znajdowania późna porą dobrego noclegu za małą kwotę), Peccato, che lei deve già andare via (co podobno wyraża ubolewanie, że osobnik płci przeciwnej musi się oddalić; zamierzam stosować w wersji ironicznej), Addìo! (jak ironia nie zostanie wychwycona), no i jakieś tam grzecznościowe pierdolety (proszę, dziękuję, przepraszam, wszak kultury nigdy za wiele).
A, no i najważniejsze: C’è qui un reparto calzature? ;-)

2 komentarze:

Joanna B. pisze...

avanti tutta!
(czyli hasło, które wymalowałam sobie na koszulce, po tym jak znalazłam je w horoskopie dla Wag we włoskim ELLE, które czytałyśmy w Calalzo, jak pamiętasz :)
mogę sprawdzić, co napisali Lwicom ;-)

silly rabbit... pisze...

sprawdź, sprawdź. To było bardzo dobre włosekie elle.