czwartek, 29 czerwca 2023

doginanie

mam ochotę wysłać tej kobiecie maila, że ją kocham za ujęcie w słowa tego co czułam / czuję
bo na przykład Jess Zimmerman o swoim  pierwszym małżeństwie, a właściwie jego upadku: "czułam się jakbym umarła, przygnieciona rozczarowaniami. Nie w tym rzecz, że nie kochałam mojego męża - chodzi o to ,że zaczynałam myśleć, że nie wiem co to znaczy kogoś kochać. Tak się skupiłam na tym by zredagować się w wersję, która się będzie nadawała do kochania, że po prostu wybrałam kogoś, kto był dobry, inteligentny, miły i kto najwyraźniej dał się nabrać. Myślenie o kimś, że jest dobry, inteligentny, miły, to rodzaj miłości. Staranie się być dla kogoś do przyjęcia, to chyba też rodzaj miłości. Ale nie na każdym rodzaju miłości można zbudować swoje życie (...) a przecież chciałam mieć normalne życie na dowód, że ja też jestem normalna" 
i ja bym naprawdę mgła napisać to samo. może też dodać, że (teraz to wiem) zaliczałam kolejne epizody depresyjne ale przecież "masz wszystko, bądź wdzięczna", ale to wszystko kosztuje ograbienie siebie samej z prawa do bycia sobą
i tak, zapewne koniec tego związku z dobrym, inteligentnym i miłym człowiekiem, jakim był i jest mój (były)mąż zrobiłam w najchujowszym stylu świata, tylko że nie umiałam inaczej. i jeśli miałabym powiedzieć, że czegoś żałuję, to żałuję wiecznego doginania emocji, które odstrzeliły jak dociągnięta do granic guma, żałuję że nie położyłam się na podłodze i nie wstałam, tylko zawsze się podnosiłam, żałuję że płakałam w łazience a nie w salonie. ale tak, chciałam mieć normalne życie, na dowód że jestem normalna, w etykiecie nadanej przez społeczeństwo (z mamą i tatą na czele) i której próby internalizacji kończą się - no właśnie tak 

Brak komentarzy: