piątek, 29 maja 2009

silly rabbit, per se

okay, jak mawiał Tony Montana. a teraz (uwaga) wstanę z łóżka, zrobię coś z moją buzią (nie wiem jeszcze co, ale to będzie wymagało dużo podkładu). haha, dobrze że farbuję włosy, jeśli osiwiałam, to nikt nie zauważy.
bogowie postanowili nas utopić (choć w zasadzie to dobrze, że pada, światło słoneczne spaliłoby mnie dziś na popiół, jak jaką wampirellę) (bo tak też po prawdzie wyglądam), zamrozić (temperatura spadła do zera absolutnego) i poczynić inne spustoszenia, ale to chyba jeszcze nie jest powód by zamykać kram. z założenie taka miała być zresztą funkcja tego bloga: keep me going.

zabawne, że jedyną rzeczą jaką byłam dziś w stanie zjeść jest pikantne pesto z chilli.
a nocą śniły mi się koszmary, i błękitne buty i pończochy w anioły (oczywiście nie był to kluczowy moment koszmaru)
i jeszcze wesolutki cytat z SATC: do we really need distance to get closer?

Brak komentarzy: