niedziela, 8 lutego 2009

right to shoes

Koniec smarkania nosem, Madame Kam. Kiedyś jak zrywałaś z facetem (zważ: TY zrywałaś, nigdy odwrotnie), to wyprawiałaś z tej okazji imprezę, a nawet swego czasu oblewałaś juble! Czas powrócić do dobrych praktyk. Na dobry początek - nowe, śliczne i niepraktyczne pantofelki. Pieprzyć kryzys. It’s not about the money. It’s about woman’s right to shoes! (SATC)

3 komentarze:

Joanna B. pisze...

tak trzymać :)
ja bardzo chciałam kupić sobie buty bez powodu w UK, ale niestety - u nich prawie nie ma obuwia skórzanego, a jeśli się takie znajdzie, to kosztuje 80 funtów, co przy dzisiejszym kursie funta jest szaleństwem nawet dla mnie, która kocha przywozić buty z podróży...

Anonimowy pisze...

Królik, moje doświadczenie jest wieloznaczne: stały facet nie jest zły - stajesz się rodzinnym zwierzakiem, jednak żal i łezka za wydawańczo-butowym, pijackim i ekspansywnym żywotem singielki...
Mąż ostatnio wyjazdowy, chyba naciągnę Cię więc na upajanie przyjemnościami prozaicznego, wybornego życia...sztuka mniam, alko mniam, i wydatki!!!!!!
:D

silly rabbit... pisze...

chyba dam się naciągnąć :-)