niedziela, 8 czerwca 2008

silly rabbit i dziwne czasy

Paradowałam. Z różowym błyszczykiem na ustach, z żółtym balonikiem w łapce.
Na blogu A i blogu T możecie podziwiać kolorowe wiatraczki, uczonego w piśmie, ambasadę UK strojną w tęczową flagę i paradujących równo, bez względu na wiek, płeć, orientację seksualną, (nie)pełnosprawność, wyznanie i pochodzenie etniczne. Jak wszyscy – to wszyscy, policjanci też, w designie czarno – żółtym (elegancja Francja!), i inni smutni panowie w czerni, co chcieliby przyrastać naturalnie, ale im nie idzie (czyżby za mało kultury?). Dane liczbowe jak co roku się rozjechały. Jak podaje wp.pl organizatorzy doliczyli się ok. 7-8 tys. osób, a służby porządkowe (MPO?) ok. 2 tys. Niemniej było wesoło, słońce świeciło, akacje sypały akacjowe konfetti a dziewczęta i chłopcy trzymali się za ręce (w kombinacjach różnych, oczywiście). W tym samym czasie nawiedzone działaczki z organizacji tzw. obrońców życia blokowały zgwałconej dziewczynce dostęp do aborcji, a ok. 208 kobiet zostało pobitych przez swoich partnerów (bo te suki ich prowokowały!). Nic to. Jutro plemienne zjednoczenie antygermańskie, wiecie: dzieci z Wrześni, rota i Wanda co Niemca nie chciała (i nie mam na myśli Szymona). Dziwne czasy.

28 komentarzy:

Anonimowy pisze...

dziwne czasy - zgadzam się, ale to jedyne w czym się zgadzam z powyższą notką :(

silly rabbit... pisze...

tylko że takie są fakty subiektywne komentarze: było wesoło (mnie było) + nawiedzone działaczki (wyraz osobistej niechęci do tych pań)

Anonimowy pisze...

Moja niezgoda jest również moją subiektywną niezgodą :) a fakty nie zawsze są takie jak to podają gazety wyborcze itp.
A co do dziwnych czasów: dla mnie dziwne to czasy, w których matki chcą zabić własne dzieci, a nowe życie traktowane jest jako największa tragedia świata, a ci co chcą je bronić to "nawiedzeni". Dziwne to czasy, gdy rozmnażać chcą się prawie tylko ci, co naturalnie zrobić tego nie mogą.

silly rabbit... pisze...

w kwestii pojęć - polecam oczywiście Agnieszkę Graff, ale też: http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=204

czyje życie jest ważniejsze: płodu czy 14-letniej dziewczyny? to oczywiście bardzo trudne pytanie i dlatego jestem za pozostawianiem decyzji zainteresowanej.

btw - nowe życie to też świnki i inni zjadani mniejsi bracia (i siostry)

Anonimowy pisze...

"czyje życie jest ważniejsze?"
-przyznam, że to pytanie nie przyszło mi do głowy, pewnie dlatego, że według mnie nikt nie ma prawa, ani możliwości, tego osądzić, a tym bardziej sama zainteresowana 14-latka. Przy czym życie 14-latki nie jest tu zagrożone, a jej dziecka - tak. Warto też pomyśleć jakie będzie jej życie, gdy będzie musiała żyć ze świadomością, że zabiła własne dziecko.

Anonimowy pisze...

btw
Faktycznie przyjmując założenie, że życie świnki, to to samo, co życie człowieka możemy sobie z uśmiechem na ustach i pokojem w sercu popierać aborcję.
Ale to tak jak z dzieleniem przez zero - można tym obronić największy absurd, ale i tak niczego to nie zmieni, bo to założenie jest błędne.

Anonimowy pisze...

Tyle czasu poświęcasz wyrównywaniu szans. Czemu uważasz, że dzieci w łonach matek (które ich nie pragną), nie powinny mieć szansy na życie?

Bo to są dzieci, nie jacyś tam "potencjalni ludzie"(takie pojęcia wymyślane są jedynie po to, by "rozmiękczyć" tę zbrodnię, jaką jest zabicie dziecka w łonie matki)

silly rabbit... pisze...

Widzisz, różnimy się systemem wartości; dla mnie jest zasadnicza różnica między zapłodniona komórką a płodem (płodem właśnie, a nie „dzieckiem w łonie matki”, „dzieckiem poczętym” etc) a noworodkiem a dorosłym człowiekiem. (w kontekście stadium pierwszego, czyli zapłodnionej komórki, J Jarvis Thompson ujęła to metaforycznie: zapłodnione jajo jest tyleż człowiekiem, co żołądź dębem). W okresie, w którym dokonuje się aborcję, częstokroć zdarzają się samoistne poronienia (nie chcę być złośliwa, ale nie słyszałam o urządzaniu kościelnych pogrzebów; za to słyszałam o wielu przypadkach odmowy pochowania zmarłego przy – lub tuż po – porodzie dziecka; ale ok. – nie chcę dyskutować obok tematu). Płód nie może być traktowany jak autonomiczna osoba, bo nią nie jest. Nastolatka natomiast jest. Życie dla mnie nie jest tylko kwestią urodzenia się / nie urodzenia. Zmuszanie kogokolwiek do noszenia i urodzenia niechcianego dziecka, szczególnie w wieku 14 lat (ona przecież sama jest dzieckiem) jest przestępstwem wobec życia nieporównywalnym z usunięciem płodu. Nie wspominając już o traumie gwałtu. Bardzo łatwo przyznajesz sobie prawo do kategorycznych stwierdzeń dotyczących życia innej osoby. Dlaczego zakładasz, że będzie żyła ze „świadomością, że zabiła własne dziecko”? Raczej ze świadomością dokonania trudnej decyzji usunięcia płodu (albo nawet nie płodu – nie wiem w jakim stadium jest ta ciążą). Aborcja to usunięcie płodu, nie „zabicie dziecka”. Dlaczego masz w nosie życie tej dziewczyny? To jej życie w końcu, jej decyzja. Jej brzuch. (nie jestem fanką stwierdzenia: mój brzuch należy do mnie, bo upośledza rolę ojca i macierzyństwa; w tym przypadku o roli ojca nie może być jednak mowy), jej 9 m-cy ciąży, jej 4 pozostałe lata przekreślonego dzieciństwa, jej trudna terapia PTSD wywołanego gwałtem (i atakiem pewnych pań chyba też).

Co do zwierząt – tak, uważam że zarzynana świnia cierpi bardziej niż usuwany zarodek ludzki (i każdy inny).

Co do prawa – jest jakie jest. Nie jest dobre (pewnie tez tak uważasz, tylko w innym kierunku…), ale jest. Szpital ma obowiązek wykonać aborcję, gdy ciąża jest następstwem gwałtu. Jeśli ma opory natury moralnej (czego nie chce mi się komentować), powinien wskazać placówkę, która wykona zabieg. Kropka.

Co do „szansy na życie”. Wolałabym pochylić się nad losem narodzonych dzieci. W tym tejże 14-latki. W tym bitych. W tym zaniedbywanych. W tym zmuszanych do rodzenia dzieci. To jest dla mnie cel wyrównywania szans, w Polsce wciąż bardzo daleki do osiągnięcia.

Na koniec dodam: nie ma podziału na przeciwników i zwolenników aborcji. Dla mnie aborcja nie jest dobrym rozwiązaniem i nie jestem jej zwolenniczką. W wielu przypadkach jest jednak mniejszym złem; dlatego decyzja ta musi byc przez kobietę przemyślana, najlepiej przy wsparciu psychologa (jak dzieje sie w cywilizowanych krajach). Ograniczenie liczby aborcji wiąże się jednak z edukacją seksualną i dostępem do antykoncepcji - do czego jakoś nie możemy w tym kraju dojść.

Anonimowy pisze...

co do różnic:
w którym według Ciebie momencie dziecka zabić już nie można? gdy jest już noworodkiem, czyli jak się urodzi (tak jak teoretycznie w Chinach)? a dzień wcześniej nie ma sprawy? a może np. po 12 tygodniu ciąży (jak w polskim prawie)? to znaczy do końca np. 12 tyg jest płodem a dzień później już dzieckiem? dla mnie to jakiś absurd.
A w innych krajach, tych uważanych za "bardziej cywilizowane" ta granica przesunięta jest np. do 20 tyg., podczas gdy takie dziecko, przedwcześnie urodzone, ma już duże szanse na przeżycie.

Anonimowy pisze...

Oczywiście, że pomyślałam o tej 14latce, i nie mam jej życia w nosie. Uważam że spotkała ją już jedna tragedia i że aborcja tego nie naprawi, ani nie poprawi.
Nie uważam, że po urodzeniu powinna to dziecko wychowywać - bo zgadzam się, że sama jest jeszcze dzieckiem - wiele osób czeka na adopcję takiego maluszka, na pewno znaleźliby się dla niego rodzice, którzy by go kochali.
Strasznie żal mi tej dziewczyny, ale jej dziecko niczemu tu nie zawiniło, zabicie go pogorszy tylko sytuację. Syndrom poaborcyjny nie został wymyślony przez katolików...

Anonimowy pisze...

A film "Niemy krzyk" oglądałaś?
to tak apropos zarzynanych świń i ludzi.
Nawet jeśliby tak było, że świnia cierpi bardziej a człowiek mniej (trudno to stwierdzić, ale możemy tak założyć), to czy rzeczywiście daje nam to prawo odbierać mu życie?

Anonimowy pisze...

Porównanie zapłodnionego jaja do żołędzia jest według mnie niedoskonałe. Zapłodnione jajo żyje, wzrasta, rozwija się itd. a żołądź wsadzony do kieszeni nie żyje. Życiowe procesy zaczynają się, gdy wsadzimy go do ziemi i podlejemy, wtedy zaczyna kiełkować i nikt nie powie: o potencjalny dąb!, tylko po prostu: o tu rośnie dąb!

Anonimowy pisze...

Co do antykoncepcji i edukacji seksualnej oraz krajów cywilizowanych. Które kraje masz na myśli: USA, czy kraje Europy zachodniej?
W USA na lekcjach wych.seks. propagowana jest wśród nastolatków wstrzemięźliwość seksualna. Tymczasem w większości krajów Europy ograniczona się do przekazywania wiedzy biologicznej i informowania o metodach zapobiegania ciąży bez promowania wartości etycznych.

W rezultacie Wielka Brytania np. ma najwyższy wskaźnik ciąż wśród nieletnich w Europie.
Rośnie również liczba ciąż u dziewczynek poniżej 14. roku życia. oraz liczba aborcji wśród angielskich nastolatek, które nie mają jeszcze 19 lat (z 31,1 tys. w 1991 roku do 35,3 tys. w 2005)...


No a w USA spada.

Jeśli więc edukacja seksualna miałaby wyglądać u nas tak jak w USA to jestem za :)

Anonimowy pisze...

Poza na prawdę tym uważam, że nie trzeba być katolikiem ani nawet chrześcijaninem by uznać, że aborcja jest obiektywnym złem więc by nie zbaczać z tematu darujmy sobie antykościelne i kościelne argumenty, proszę.

Anonimowy pisze...

Acha, powyższe dane brałam z tego artykułu:
http://www.wstroneojca.pl/index.php?Itemid=83&id=307&option=com_content&task=view

Anonimowy pisze...

oj, widzę że mi się link w całości nie wkleił, jeszcze trzeba tam dopisać:

7&option=com_content&task=view

Anonimowy pisze...

I jeszcze na koniec ciekawy artykuł G.Górnego z Rzeczpospolitej:
http://www.rp.pl/artykul/147796.html

gwałt, którego nie było i te sprawy...

silly rabbit... pisze...

ad. terminy
Uważam, że aborcję można wykonać bez ograniczeń czasowych, gdy zagraża zdrowiu lub życiu kobiety lub do chwili osiągnięcia przez płód zdolności samodzielnego życia poza organizmem matki - w przypadku, gdy badania prenatalne albo inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub
do 12 tygodnia w przypadku, gdy ciąża powstała w wyniku przestępstwa albo taka jest wola kobiety podyktowana jej osobistą sytuacją społeczną

Ad. 14-latka
1/ może urodzić ale nie powinna wychowywać? ciekawe stwierdzenie...
2/ Co do artykułu Górnego - dla mnie jest żenujący. O jakim wymuszaniu zmiany prawa mowa? Na razie to obecne zostało wymuszone przez - no sorry - kościół katolicki, który w polsce ma znacznie większa siłę przebicia niż Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. I to środowisko tzw. "pro-life" (głęboko nie zgadzam sie z tą nazwą) gra nieczysto. Zresztą skoro Górny nie uważa za słuszne posługiwanie się przykładami jednostkowymi, to nie odwołując sie do Agaty, Federa i inne organizacje pro-choice stoją na stanowisku, że w każdym przypadku gwałtu, także małżeńskiego, kobieta - będąca w każdym wieku - ma prawo dokonać aborcji.

Ad. syndrom poaborcyjny: http://www.federa.org.pl/?page=article&catid=781&lang=1

W przypadku Agaty - niewątpliwie obecna nagonka jej pomaga. A w ogóle to rysujesz bardzo milusi obrazek: Agatka donosi maleństwo pod swym serduszkiem, urodzi i odda rodzicom, co pokochają maluszka. Może inaczej? Dziewczynka wbrew swojej woli będzie przez 9 m-cy w ciąży będącej wynikiem gwałtu, ciąży utrudniającej terapię psychologiczną (ona już teraz ma posttraumatic stress disorder), niszcząca jej dzieciństwo, naukę oraz relacje rówieśnicze, ciązę zakończoną (z dużym prawdopodobieństem, ze względu na jej wiek) bardzo trudnym porodem, co więcej dowiadując się, że co prawda jest dobrym inkubatorem, ale wychować urodzonego dziecka to nie powinna. Co do milusich rodziców- domy dziecka sa pełne niepotencjalnych maluszków, które czekają, aż je ktoś pokocha. Niestety tu jest Polska z całym kompletem trudności związanych z adopcją, a nie "Juno".

4/ statystyki
absolutnie nie miałam na myśli USA - akurat ten kraj jest dla mnie antyprzykładem. statystyki na które się powołujesz dotyczą jednego kraju UE - a spójrz np na statystyki z krajów skandynawskich. Zresztą w UK w okresie o którym mówisz nastąpiły zmiany w sytstemie edukacji - niestety nie mam pod ręką tego artykułu, jak znajdę to rzucę link.

Ad. Niemy krzyk
Film jest megamanipulacją - vide np. www.plannedparenthood.org. Raport dotyczy przekłamań medycznych mających miejsce w tym filmie - np. 12 tygodniowy płód nie odczuwa bólu i nie jest w stanie "uciekać" przed narzędziami chirurgicznymi (nie wspominając, że w tym okresie wywołuje się poronienie farmakologicznie); sam tytuł filmu jest zmanipulowany - płód nie krzyczy (zarzynane zwierzęta owszem). Wykorzystano też efekt zwolnionego nagrywania (płód jest nadaktywny), no i cały arsenał manipulacji psychologicznej: morderca z hakiem, świadomie uciekający "maluszek" (płód w tym okresie świadomy nie jest, nie myśli, reaguje odruchami), dramatyczny music. Polecam zatem przejazd koło rzeźni - efekty mocniejsze, zero manipulacji.

Ad. Dąb
(wątek humorystyczny) ja w ogóle nie przepadam za metaforami, bo można je interpretowac wedle uznania. No ale jak już: patrząc na trzycentymetrowy zielony pęd wystający z ziemi nie myślę " o dąb" ;-)

Ad. kościół
Zgadzam się nie mieszać kościołu do dyskusji, pod warunkiem, że kościół nie będzie mieszał się do mojego życia. I od razu zaznaczam, że mam na myśli kazdy kościół - od katolickiego po scjentologiczny. Tak się jednak składa, że ten pierwszy kształtuje naszą rzeczywistość. I tu jestem przeciw.

Ad. wychowanie seksualne
Zgadzam się, że podjecie współżycia powinno być przemyślaną decyzją. Tak się jednak składa, że nastolatki chadzają ze sobą do łóżka. Czasami świadomie, czasami bez sensu. Edukacja dot. antykoncepcji ma uchować obie grupy przed HIV, HPV tudzież innymi paskudztwami oraz przed niechcianą ciążą. W tej kolejności właśnie. Istnieje potrzeba rozmawiania o seksie, żeby więcej było świadomych decyzji niz tych bez sensu.

Anonimowy pisze...

ależ dyskusja! :-)
nie sądziłem, że i tu zaglądają przedstawiciele tej zbrodniczej szajki, którą się błędnie określa mianem "pro life".

Anonimowy pisze...

1-faktycznie się niezręcznie się wyraziłam z tym, że "nie powinna", założyłam, może niesłusznie),że Agata nie chce dziecka wychowywać, jeśli chce, to ma do tego prawo. Tyle że bez wsparcia rodziny i innych dobrych ludzi to sobie nie wyobrażam, bo to nie takie łatwe
2-czegoś tu nie rozumiem: była zgwałcona, czy nie? podobno ojcem dziecka jest jej chłopak...
3-dziecko w 12 tygodniu ciąży ma już 6cm, ręce, nogi, paluszki i jest super ruchliwe (widziałam Alę to wiem)
4-Nie bądźmy naiwni - niezależnie od tego czy donosi to dziecko, czy zabije, czy zatrzyma czy odda, Agata nie będzie już po tym wszystkim taką samą nastolatką jak jej koleżanki, takie doświadczenia zmieniają.
5-każdy poród jest bardzo trudny
6-problemy z adopcją nie dotyczą dzieci, których matka (i ojciec lub gdy ojciec jest nieznany) zrzeka się na piśmie praw rodzicielskich, na jednego takiego noworodka czeka w Polsce kilka małżeństw gotowych do adopcji

tymczasem kończę i udaję się na urlop :)

Anonimowy pisze...

---> grzywka

ad. 2.
nie wiem, jak to było z tym gwałtem, nie było mnie tam. ale pisanie, że na pewno nie była zgwałcona, bo ojcem jest jej chłopak, to pominięcie dość istotnego szczegółu - własny chłopak (i mąż, i tak dalej) też może zgwałcić. starczy, że dziewczę nie chce, a on weźmie przemocą.

ad. 3.
dziecko w wieku 14 lat miewa już ponad 150 cm, ręce, nogi, paluszki i jest super ruchliwe. a do tego myśli, czuje, uczy się...
to co, zniszczymy życie tego 25 razy większego (na długość) i nieskończenie bardziej rozwiniętego stworzenia, żeby nie usuwać robaczka wielkości małego palca? katole są doprawdy bezduszni.

Anonimowy pisze...

jeszcze coś o katolskiej bezduszności. myślę, że jej źródło jest dobrze widoczne, i że się katole z tym wcale nie kryją.
w ich chorym systemie wartości najważniejszy jest Bóg, a człowiek jest dopiero na drugim miejscu.
chyba właśnie takie uszeregowanie pozwala im na najgorsze draństwa wobec innych ludzi, bo wszystkie świństwa usprawiedliwiają działaniem w imię boże.

Anonimowy pisze...

1-czy ja tu w ogóle słowem wspomniałam Boga?

2-to Pan w ogóle wierzy w duszę, Panie Cygaro? - jestem zaskoczona!

3-zdaję sobie sprawę że chłopak tez może zgwałcić, ale czy w tym wypadku tak było?

4-tak czy siak z Panem dyskutować sobie nie życzę i nie będę

Anonimowy pisze...

---> grzywka

1. nie wspomniałaś Boga, ale zakładam (i mam rację), że jesteś katoliczką. dlatego wyznajesz system wartości, w którym człowiek jest mało ważny.

2. nie wiem, czy dusza istnieje. nigdy żadnej nie widziałem, ale w sumie - czemu nie. jednak użycie słowa "bezduszny" nie było wyznaniem wiary w duszę, podobnie jak okrzyk "wyglądasz jak nieboskie stworzenie!" nie jest wyznaniem wiary w Boga.

3. jeszcze raz napiszę - nie wiem jak było. ale argument, że to jej chłopak, jest słaby.

4. jasne, nie chcesz - nie dyskutuj. obiecuję nie przysyłać Ci SMS-ów, nie pikietować pod Twoim domem... ba, nawet modlić się za Ciebie nie będę. szkoda, że dziewczynka zwana Agatą nie ma takiego luksusu...

Anonimowy pisze...

puk, puk,
Króliku, jesteś tam?

silly rabbit... pisze...

puk puk, zrobiłam sobie małą przerwę od blogowania

może trochę podumowując - mamy tutaj ewidentny konflikt danych (każda frakcja posługuje sie swoimi danymi - statystykami, danymi medycznymi), no i wartości - ważniejsze jest życie zarodka czy życie kobiety? Dla mnie życie kobiety, rozumiane nie tylko jako funkcje zyciowe, ale cała (dla mnie istotniejsza) jego treść - emocje, uczucia, intelekt czy wolnośc wyboru i decydowania o swoim ciele i zdrowiu. Płód tą treścią nie dysponuje, a dysponowac będzie potencjalnie. I trudno byłoby mi rozważać sytuację, że np. moja mama dokonała aborcji - po prostu by mnie nie było tak jak np. nie ma mojej siostry / brata samoistnie poronionych na początku ciąży, tak jak nie ma dziecka mojej koleżanki (z tych samych przyczyn, choć mogło miec juz paznokcie). poronienia - wywołane i samoistne - jesli ciąża była chciana - bywają przez kobiety opłakiwane, ale przecież nie urządzamy pogrzebów... W całej tej sprawie (i w ogóle w dyskursie aborcyjnym) najbardziej boli mnie odmawianie kobietom podjęcia decyzji. I ten aspekt może mnie - personalnie - dotyczyć. Nie podoba mi się obecne prawo (nie wspominam nawet o dyskryminacji kobiet, które nie mają pieniędzy na pigułkę po)( usunięcia zapłodnionego dwudniowego jaja nie chciałabym nawet okreslać aborcją), ale jeszcze bardziej nie podoba mi się, że nawet to marne, kompromisowe prawo jest łamane (i to w wyjątkowo obłudny sposób, patrząc na hossę aborcyjnego podziemia). Nie podoba mi się, że żyję w kraju, gdzie obcy mi ludzie roszczą sobie prawo do decydowania o moich wyborach (i nie mówię o posłach, bo respektuję zasady systemu demokratycznego, ale np. o kościele i organizacjach z nim związanych). Niestety - i tu się zgadzam z PC - kościoła katolickiego nie da sie oderwac od dyskusji o zdrowiu reprodukcyjnym kobiet w Polsce (dyskusja o aborcji jest tylko cząstką tej dyskusji) i to mi się bardzo nie podoba. Prawdopodobnie gdybyśmy byli w innej strefie klimatycznej to samo napisałabym o islamie / kościele ewangelickim / mormonach etc ale jesteśmy tu i teraz.

Tu i teraz, na dziś w kazdym razie, mówię dobranoc. :-)

Maciek pisze...

no to i ja się wtrącę:

1. cała dyskusja jest kompletnie nie na miejscu (chodzi mi o media, i pytanie usunąć czy nie). Agata chce aborcji - usuwamy. z tego co mi wiadomo to 14-latka w ciąży nie mogła mieć skończonych 15 lat, gdy zachodziła, a więc na jej prośbę aborcja jest automatycznie do wykonania. czyn zabroniony to czyn zabroniony.
2. co do niemego krzyku - Grzywka, a obserwowałaś kiedyś życie rodzin pogrążonych w skrajnej nędzy? polecam :/
3. nie od dziś środowiska pro-life traktują kobiety jak inkubatory.. to jest skrajny ciemnogród, z którym ciężko nawet próbować podejmowac rzeczową dyskusję.. oczywiście nie wszyscy przeciwnicy praw kobiet do decydowania o własnym życiu tacy są, ale już naprawdę wiele prób znalezienia pola do wspólnej rozmowy za mną i tracę powoli nadzieję na powodzenie...

Anonimowy pisze...

A co jeśli czternastolatka nie chce aborcji?
Czy mamy prawo ją do tego namawiać lub decydować za nią?

Agata z Lublina nie chciała tej aborcji, została do niej przymuszona przez własną matkę oraz nagonkę jaką zgotowały media.