niedziela, 14 maja 2023

mama

 sprzątałam dzisiaj jej dom, w furii wyrzucając rzeczy. jej lata pisania, jej rysunki, mojej pięknej, zdolnej mamy. wyrywałam półki ze ścian, wreszcie pozwalając sobie na rozpacz. wiem, że znów muszę tam wrócić, i wyrzucać jej rzeczy. czuję jakby otwarła się we mnie przepaść, i słowa i emocje wypadają ze mnie jakbym nimi rzygała. i przerabiam w mojej głowie wciąż i wciąż, co mogłam zrobić, czego nie zrobiłam. co mogłam zrobić, mamusiu, dlaczego nie wiedziałam, dlaczego

próbuję przywołac jej twarz, ale widzę tylko woskową twarz umarłej. i te rzeczy, setki rzeczy. mam ochotę spalić wszystko, rozpalić stos i patrzeć jak płonie, przejść przez ogień i czuć ból ciała, żeby nie czuć bólu serca. wyrzucam, wyrzucam rzeczy, jej pracę, jej wieczory pochylonej nad stołem

tę lampę, która wisi w kuchni, bo pamiętam nas siedzące pod nią. moje rysunki, nigdy tak dobre jak jej. może powinnam była wziąć siekierę, siłą wyciągnąć ją z tego domu, nie wiem, byłam za wolna, za słaba, mogłam usiąść przy niej, mogłam trzymać ją za rękę, i tak w kółko, co mogłam czego nie zrobiłam czego nie zrobiłam czego nie zrobiłam

Brak komentarzy: