sobota, 10 września 2011

silly rabbit i cisza poranka

jedziemy "na wieś" załapać się na ostatni weekend letniej ciepłości.
***
zastanawiam się, czy nadejdzie ten czas, kiedy postanowię wylogować się z wa-wy na rzecz domku z ogródkiem (odp.: jeśli nadejdzie - to nie prędko); dziś-jutro pobujam się w hamaku, przyjemnie będzie, ale żeby tak całkiem oddać się błotnym drogom i ciszy poranka to ja (jeszcze?) jestem na nie.
***
poza tym kończy się powoli sezon rowerowy i przesiadam się z balerinek na obcasy. pomstuję co prawda na kostkę brukową przed chawirą kulczyk-holding, ale co jak co nie są to pozamiejskie błocka. ach ten stukot, ach te wysokości! lubię to.

Brak komentarzy: