niedziela, 8 sierpnia 2010

Sasha i in.

popadłszy w nastrój dekadencki (po wczorajszym wieczorze w mieście, gdy niewinny rozchodniaczek zakończył się wzywaniem patroli policji w liczbie trzech - btw, dzwonienie na 112 jest lekcją pokory i cierpliwości, gdy siedząc w oblężonej knajpie kulturalnie próbujesz wytłumaczyć lokalizację pawilonów, a twoja rozmówczyni nie zważając na okrzyki "Żyd", odgłosy tłuczonego szkła i inne hałasy typowe dla ulicznych burd koniecznie chce poznać numer domu i radośnie pyta, czy to w pobliżu ronda de gaulle'a) i zainspirowana artykułem w ubiegłych WO o Sashy Grey przeprowadziłam mały pornoresearch obejmujący 10 filmików z Sashą w roli głównej oraz dostępnym na iplexie dokumentem "Porno 9-17"; nie chodzi mi o samo porno, tylko o Sashę właśnie. Sasha jest młodziutka (22 lata), śliczna (ponieważ nie miałam okazji oglądać jej w typowych dla niej filach, pierwszy raz widziałam ją w "Girlfriend experience" Stevena Soderbergha na ostatnim WFF) i inteligentna - tyle z opisu WO. Fakt: młoda i śliczna. Ta inteligencja mnie zastanawia. Na poziomie podstawowym - ok, jej wypowiedzi (przynajmniej przez porównanie do wypowiedzi innych gwiazd pornobranży) nie rażą prostactwem języka, tonu głosu i treści wypowiedzi. Na pewno jest konsekwentna: chciała przy pomocy swojego ciała i buzi lalki zamienić siebie w (drogą) markę i to zrealizowała. Czy jednak można nazwać inteligentną osobę, która pozwala sobie wkładać różne ponadwymiarowe przedmioty w tyłek (dla zainteresowanych "polecam" filmik z króliczkami wielkanocnymi; odpadłam po 10 minutach i zasadniczo cieszę się, że wielkanoc dopiero za ponad pół roku) i twierdzić przy okazji, że prowadzi to do zgłębienia jej seksualności tudzież realizuje misję służącą wyzwoleniu kobiet? Czy inteligentną jest kobieta pozwalająca sobie na tak ryzykowne zabawy, grożące fizyczną niesprawnością (nie chodzi mi nawet o HIV, choroby i zakażenia, ale o eksploatację ciała: robi na mnie wrażenie tekst, że ok. 30-tki grozi jej noszenie pieluchy, na co Sasha odpowiada, że jest jak żołnierz, który bez lęku idzie na wojnę...)? I co z inteligencja emocjonalną osoby, dla której "współpracownicy" to rekwizyty i która twierdzi, że czerpie radość z picia spermy i śliny z psiej miski? Sądzę, że wątpię.
Co do samego porno: well, co kto lubi. Dostępny na iplexie dokument jest niezły, chociaż mówi o tej części biznesu, na który uczestnicy się świadomie zgodzili (choć momentami jest to też dyskusyjne), w ogóle nie poruszając pornografii z wykorzystaniem kobiet porwanych i sprzedanych czy też pornografii dziecięcej. Dla mnie porno to przede wszystkim nuda, a dodatkowe atrakcje (rekwizyty, liczba uczestników etc.) budzą co najwyżej ciekawość poznawczą (nieźle ujęła do dr Mitchell - była gwiazdka porno, obecnie lekarka prowadząca fundację świadczącą usługi medyczne i profilaktyczne dla uczestników pornobranży - "nie wiem co jeszcze wymyślą: pociąg wjeżdżacący do tyłka?"). Smutna jest natomiast pustka życia większości osób z pornobranży. I tu punkt dla Sashy: udział w społecznej reklamie PETA, gra w (niepornografiznych) filmach i zespole. Może coś jeszcze z dziewczyny wyrośnie...

1 komentarz:

przypadkowo pisze...

hihi, a ten znasz?:

http://www.spike.com/video/roadside-ass/3101845

:-)