środa, 11 listopada 2009

silly rabbit i niepodległość

"Nie może być trwałej cywilizacji bez obfitości miłych grzeszków" (cytat z Huxleya dedykowany nowemu, wspaniałemu, lokalowi krytyki politycznej. gdzie - w końcu! - 90% towarzystwa jest w +/- moim wieku); zatem dzień (w sensie: rozpoczęty wczorajszym wieczorem) obfitował w miłe grzeszki: lenistwa (zasłużonego), pychy (pycha! w kontekście sałatki z dynią pewnej wiedźmy), chciwości (o pracy dziś nie mówimy), nieczystości (hmmm...), zazdrości (się nie liczy), nieumiarkowania w jedzeniu i piciu (gin & tonic raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz), gniewu (bo pada).
***
muzyka tematyczna. bo zima idzie.

2 komentarze:

Jo pisze...

Jejciu świetny ten teledysk, ale muza mi się nie podoba :( nie wiem jakoś mi nie leży... może nastrój mam inny

just. pisze...

ale sałatka owa nie miała zbyt wiele wspólnego z ciężkimi grzechami ani równie ciężkimi kaloriami :)
poza tym kalorie przyswojone z okazji niepodległości nie mają skutków u-bocznych. więc na zdrowie - oby nie zabrakło kolejnych takich okazji!