czwartek, 26 listopada 2009

prasówka

a dzisiaj wieczorem nic nie robię. w tym celu nabyłam GW* (jolka), w której natknęłam się na poradnik "jak być wystarczająco dobrą matką", z cyklu "lepsze życie" (lepsze dla kogo, ja się pytam?), który przeczytałam i - jak mawia mój współpracownik - popadłam w zwątpienie. zwątpienie nie dotyczy faktu, że w chwili obecnej absolutnie i definitywnie nie nadaję się na posiadanie potomstwa i absolutnie i definitywnie jestem w tej kwestii w zgodzie ze sobą, lecz faktu czy aby nie jest tak, że jednak może hipotetycznie ja w ogóle nie chcę mieć dzieci? oczywiście natychmiast pognałam tą myśl precz, bo przed oczami stanęły mi różne dzieciowe obrazki typu dziecko robiące miny na kolanach tatusia, córusia z blond loczkami, pitu pitu ćwir ćwir i różowe króliczki.... a potem pomyślałam o sobie zamkniętej w domu, z małym kosmitą co śpi/je (off/on), sfrustrowanej etc (tu się nad sobą użaliłam). niemniej temat zostawiam otwarty.
***
żeby oderwać się od ponurych rozmyślań przejrzałam właściwą część gazety, niestety akurat o Polańskim (naprawdę nie wiem, jak można człowiekowi który przeżył getto założyć elektroniczną obrożę. za przedawnione przestępstwo. nie pojmuję.)
***
żeby oderwać się od jeszcze bardziej ponurych rozmyślań przeczytałam wywiad o mężczyznach z B.Wojciszke (Zwierciadło), z którego w pamięć najbardziej zapadła mi informacja, że głównym powodem rozmnażania płciowego jest walka z pasożytami.
***
tia. i dlatego lubię Elle. makijaż nakładaj palcami, flirtuj i zdobywaj świat, tej zimy ubierze cię blask. optymistycznie i bez zobowiązań.

*i butelkę brandy. do kawy.

Brak komentarzy: