czwartek, 11 września 2008

pomieszanie z poplątaniem

Wielki Zderzacz Hadronów działa, a ja żałuję, że nie byłam lepsza z fizyki (w zasadzie to, powiedzmy sobie całkiem szczerze: byłam kompletnie beznadziejna), bo bym wiedziała co to te hadrony i o co chodzi z najdoskonalszą próżnią na ziemi (co brzmi metafizycznie do granic metafizycznej perwersjii) i jak się tworzy czarne dziury. I co by się stało, gdyby wlać do LHC po 20 ml wódki, ginu, jasnego Bacardi, srebrnej tequili, triple sec'a coli i dorzucić lodu - czy powstało by LIITmc²? I czy po wypiciu doznałoby się iluminacji w kwestii budowy materii, czy też raczej popadło w czarną dziurę?
A w metrze dzisiaj oglądałam newsy (na suuuper TV zainstalowanym obok drzwi - kto za to płaci?! matka unia?) i się dowiedziałam, że jakaś hinduska szesnastolatka zabiła się z przerażenia, że uruchomienie LHC oznacza koniec świata. Co poniekąd udowodniła.
No i bujam się z chłopcami, w te i we wte, w sobotę do Torunia np.
Pomieszanie z poplątaniem, a cząstki się zderzają. Głupie.

2 komentarze:

Joanna B. pisze...

pierniczków pojedz, ale nie rydzykuj!
Toruń jest b. ładny, szkoda, że w taka pogodę go będziesz oglądać.

Anonimowy pisze...

koniecznie porozmawiaj z żabą. spełnia życzenia i robi metafizyczne sztuczki.