piątek, 19 września 2008

kanapy i wernisaże

dzisiaj
pan w ikei (pan samo zło) mówi: to dział samoobsługowy, prosze pani, może sobie pani sama tę kanapę zapakować! (my to zrobimy, za jedyne 100zeta)
silly rabbit (gapiąc się na kanapę tkwiącą na półce) mówi (do siebie): żesz kurwa
inny pan w ikei (pan samo dobro): to może pani pomogę z tą kanapą...?
silly rabbit (przepraszając bozię za uprzednie nieeleganckie klnięcie pod nosem): to może jeszcze i fotelik...?
a yoko ono na to: I - LOVE - YOU (mryg - mryg - mryg)
i w kontekście pana samo dobro, to ja jej wierzę.

wczoraj
w csw odbył sie mocno przereklamowany wernisaż niejakiej yoko ono, na który zaproszenie zdobyłam drogą smsową (CJG. WA 1) i jestem wdzięczna losowi, że nie wpadłam na pomysł stania w zawijającej sie kolejce, bo moje podejście do działalności artystycznej yoko byłoby zdecydowanie mniej życzliwe. Yoko zresztą na fali miłości do świata i bliźnich spóźniła się ponad godzinę, który to czas spędziłysmy z Magdą G. na:
1/ negocjacjach (nieskutecznych) celem napicia się wódki z sokiem albo wina albo czegokolwiek (3 x nie)
2/ odstaniu swojego przydziału w kolejce na wystawę fly, gdzie potłukłysmy parę talerzy przy pomocy krzesła m.in. (bardzo skutecznie) i ogarniete żądzą destrukcji próbowałyśmy pomazać ścianę i zdemolować trumny (z braku sprzętu - umiarkowanie skutecznie) (przez brak sprzętu mam na myśli deficyty sprejów, wiertarek itp., bo trumny akurat były na stanie)
3/ malowaniu paznokci na niebiesko (Magda) i obgryzaniu paznokci (wcale że nie ja!)
4/ pytaniu siebie czy już
a jak już było już, to - powiedzmy sobie szczerze - nie było wiele lepie niż przed już. Yoko nauczyła audytorium nadawać latarkami sygnał I (mryg) - love (mryg) - you (mryg) i była z siebie bardzo zadowolona, audytoium mniej, ale atmosfera się poprawiła jak w końcu zaczęli wydawać napoje alkoholowe.
No i tyle.
W warstwie artystycznej było m.in. tak:


a muzycznie tak (i to mi się podoba):


jutro
pójdę na jogę. i może się wyśpię?

a kanapę (i fotel) przywiozą w niedzielę.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

o. a ja nie lubię jakoś Yoko, ale w sumie nie powinnam się mądrzyć, bo nie byłam na wystawie ;) dostałam tylko od koleżanki jakąś przypinkę z muchą i mogę szpanować ;)

silly rabbit... pisze...

też mam, rozdawali jeszcze takie z napisem fly

Anonimowy pisze...

Bez związku z Yoko, bez związku z ikeą: pozwalam sobie dodać linka do Ciebie - u siebie :) Bardzo przyjemny blog.

Joanna B. pisze...

zamawiam oglądanie kanapy ;-)