piątek, 8 lutego 2008

from Brussels with love


Brx jest jak forestgumpowskie pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz na co trafisz. Ani co ciebie trafi.
brx1 - silly rabbit leciała do Paryża, ale wylądowała w Brx, zjadła talerz groszku o 1w nocy, została zmuszona do wstania o 5 rano, żeby jednak dotrzeć do Paryża i skomplikować sobie życie na lotnisku Charlsa de Gaula.
brx2 - silly rabbit nauczyła się, ile kasy można wydać na Employment week, który nie ma nic wspólnego z week, ani z employment oraz jak dużo można zjesć małży i czekolady i lodów Haagen Dazs (w kolejności różnej), popić winem i wbrew wszystkiemu się nie porzygać. Poza tym było jej z różnych przyczyn niewesoło.
brx3 - silly rabbit upgradowała wiedzę w zakresie bezsensownego wydawania funduszy europejskich, wymieszała tequile z szampanem, jeździła windą, wyskoczyła przez okno żeby nie zamarznąć, oraz poznała trzech przystojnych gejów, z których jeden jest Chorwatem, drugi Żydem, a trzeci po bożemu Belgiem (i być może nie gejem), i który z bliżej nieznanych przyczyn uważał, że jest Włoszką (co utrudniło konwersację i skomplikowało kwestię obiadu).
brx4 - silly rabbit w końcu nauczyła sie jak trafić do miejsca, gdzie sprzedają najlepszą sałatkę na świecie (na fotce), została wkręcona w europejską sieć i odkryła, że przystojny żydowski gej nie wie gdzie jest Polska, ale za to super wygląda w kowbojskim kapeluszu.
brx5 - silly rabbit poznała mistrzów wydawania europejskiej kasy, odpadła z zażenowania i jeszcze się nie pozbierała.
brx6 - za 16 dni. Co to będzie?

1 komentarz:

humid bear pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.