środa, 22 lutego 2012

one

po trzech dniach zastanawiania się stwierdzam, że głównym problemem Sponsoringu jest jego polski tytuł. Elles może nie chwyta marketingowo, ale lepiej oddaje sens filmu Szumowskiej. bo to jest film o "onych". one, to nie tylko studentki sprzedające usługi seksualne starszym "normalnym" facetom, ale też ich matki oraz żony mężczyzn kupujących ciała (i totalne zainteresowanie! - to chyba przede wszystkim) call girls. Elles to film o kobietach, mężczyźni - mężowie, ojcowie, synowie, kochankowie - są tłem, specyficznym tłem które ustawia relacje. ja, mężczyzna, mogę być kim chcę, skakać między rolami społecznymi. ty, kobieta, masz to spełnienia rolę służebną: opiekunki mojego dziecka, ulgi dla mojego pożądania, terapeutki dla moich problemów, kucharki dla mojego szefa, dekoracji mojego domu. Elles nie daje prostych odpowiedzi, mimo - a może właśnie dzięki? - tendencyjnemu przedstawieniu sponsoringu. bo nie o sponsoring tutaj chodzi, tylko o kobiece wybory. czy rabat w Celine jest tym, do czego aspiruję, tym, co kupuję za kawałek mojego samostanowienia? Anne (świetna Juliette Binoche) nie kręci świat "tych" dziewczyn. ją pociąga właśnie dokonywanie wyborów, ponieważ ten kawałek życia rozmieniła na drobne; wybory dokonują za nią jej mężczyźni, nawet ten dziesięcioletni. dostrzeżenie przez Annę schematu w jaki się włożyła uwiera, ale życie w nim przynosi profity. nie wiem, czy przesłanie jest optymistyczne, to chyba zależy od każdej z nas. one to właśnie my.
***
w kwestii oceny filmu: jestem na tak.

Brak komentarzy: