wtorek, 29 marca 2011

eksperymenty z teraźniejszością vol. 2

zastanawialiście się kiedyś ile czasu tracimy na planowe wykonywanie czynności, które nie mają dla nas żadnego znaczenia i jak mało czasu - w związku z utratą tamtego czasu - poświęcamy na sprawy naprawdę dla nas ważne? chodzi mi o rozłożenie dnia na czynniki proste: straciłam dziś wiele minut mojego życia na pisanie maili, których termin ważności potrwa góra tydzień, z wyłączeniem dupokrytek, które może jeszcze zdadzą się na coś za miesiąc. przy czym to "coś" nie jest dla mnie cosiem o realnym znaczeniu, ponieważ czyjaś okresowa niechęć w gruncie rzeczy jest tylko mało znacząca przykrostką. w tym czasie mogłam zrobić rzeczy inne - pożyteczne lub nie, ale ogólnie o znaczeniu większym od zera. mogę znaleźć przyjemność w staniu w tramwaju, mam czas na (chociażby) popatrzenie się na słońce. mogę osiągnąć flow przy praniu, a nie mogę przy wykonywaniu większości składowych mojej pracy.
***
zmiany jeszcze nie wiszą w powietrzu, ale są nieuniknione.

Brak komentarzy: