wtorek, 10 kwietnia 2012

na poprawę humoru

w sytuacji gdy:
- z lekkim opóźnieniem dopadło Was wiosenne przesilenie i macie przeczucie - graniczące z pewnością, że zostanie z Wami do maja
- przez przypadek, który zdarza się Wam równie często jak wygrane w totka, macie wolne popołudnie
- nie znosicie francuskich komedii (co poparte jest bogatym doświadczeniem mającym źródło w dzieciństwie, kiedy TVP1 kreowała kult Louisa de Funès), ale jednocześnie bywacie niepoprawnymi optymistami (mój case)
- ostatni raz śmialiście się do bólu brzucha po wypaleniu skręta i zapiciu go butelką wina, i na dodatek nie pamiętacie dokładnie kiedy to było (i macie podejrzenia, że przyczyną był żart dość niskich lotów) (o ile w ogóle był jakiś żart)
- potrzebujecie wyprzeć wspomnienia z pkt. 2 i 3
albo po prostu macie ochotę na niezobowiązujący seansik, idźcie na Nietykalnych. serio - serio.

Brak komentarzy: