piątek, 20 lutego 2015

gdybym mogła wyjść teraz na rower

czyli w okolicznościach niemania kataru
w sprzyjającej sytuacji przejęcia Młodego przez osobę trzecią
i przy założeniu, że nie pójdzie to łożysko, co zgrzyta od jakichś trzech m-cy

pojechałabym precz od siebie,
przynajmniej od tego kawałka mnie w mojej głowie, że staję się taką, jaką nigdy nie chciałam być
bo wiesz, to może się pogorszyć
z wiekiem

naprawdę dość łatwo przeszłam do porządku dziennego z myślą, że nie będę już nigdy dwudziestokilkulatką, ale chyba nie miałam w sobie zgody na taki stan,
gdy żyjesz na przestrzeni kilku przecznic, jak jakiś gupik w akwarium i tak sobie pływasz odtąd dotąd, i nawet jest miło
w tym sosie

brakuje mi perspektywy,
wyjścia i pójścia przed siebie
bez kalkulowania

czytam "Wolność" Franzena zamiast tańczyć (oczywiście mogę tańczyć tu i teraz, tylko chyba w tej chwili mnie na to nie stać), a przypominam, że jest piątkowy dość ciepły jak na tę podłą porę roku wieczór

jestem jak przedpaździernikowa Rosja i boję się, że to wszystko się skończy w Jekaterynburgu
myślę, że wyjście na rower mogłoby pomóc




Brak komentarzy: