niedziela, 13 listopada 2011

silly rabbit i przygotowania na zimę

zimno i ciemno wywołuje atawistyczną potrzebę jedzenia. weekend sprzyjał.
jedzenie najpyszniejsze: placek orzechowy Agnieszki
jedzenie najdziwniejsze (i najczarniejsze): potrawa z atramentem, ryżem i kalmarami (która budziła kontrowersje, ale mnie smakowała)
jedzenie na dworze: śniadanie w szarlocie
jedzenie "powrót do dzieciństwa": cebularze i blok (nie jednocześnie)
jedzenie zawiezione: kandyzowane kasztany
jedzenie przywiezione: pierogi, w tym ruskie z miętą i konfitura z moreli (już się na nią zasadzam)
jedzenie zakąszane: śledzik po lubelsku i łosoś z awokado
jedzenie jesienne: zupa z soczewicy i ciasto dyniowe
***
a teraz zakopię się w stercie igliwia i suchych liści. do góry brzuszkiem.
***
z każdym gryzem bagietki czuję jak tworzy się warstwa tłuszczyku chroniąca mnie przed zimnem i amortyzująca upadki na łyżwach. wyglądam pierwszego śniegu.

Brak komentarzy: