Wytańczyłam początek lata na dachu.
Ten czas przynosi mi tyle inspiracji, o podróżowaniu, osiąganiu celów,
patrzeniu się na bezkres (morza, gór, name it), inwestowaniu (w relacje, w
siebie), dawaniu, braniu. Czytam o micie normalności, wsłuchuję się w bicie własnego
serca, dotykam brzucha (i znajduje dla niego sympatię).
O tym co myślę w niedziele wieczorem, z czym budzę się w poniedziałek rano. O rodzicielstwie, dorastającym chłopcu. O zobowiązaniach i iluzji zobowiązań.
Pałac
możliwości na nowo otwiera bramy, a nie wiedziałam, że stoi w sercu wielkiego
parku.
Tańczę.