Długo żyliśmy w świecie, gdzie natura była bogiem, a duch naszych przodków siadały z nami przy ognisku. Dziś, gdy myślę o duchowości nie wiem nawet jaki słów użyć, bo te najtrafniejsze zostały zawłaszczone przez kościół lub ruchy pretendujące do religijnych. Modlitwa i medytacja mają swoje obrządki, a ja wolałabym coś poza protokołem. Potrzebuję łaski wiary, kobiecego kręgu nieżyjących, splecionych rąk i płonącego ognia. Im dalej w grudzień tym bardziej potrzebuję nakarmić duszę.
Świetlistymi
istotami jesteśmy, nie tą surową materią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz