Rok temu zostało jej kilka godzin życia. Moja rozpacz jest nadal ze mną, zmieniła ubrania z galowych na robocze, pracuje w back office mojej głowy. Mojego serca.
Smutek. Trzymam go
na kolanach jak kota, pozwalam mu mruczeć, pozwalam mu być. Przychodzą małe oświecenia,
rozumiem bieg zdarzeń, kolejne kroki wydają się być oczywiste. Lecz wybieram bierność.
Rzeczy, które trzeba
zrobić zostaną zrobione. Pracowanie, matkowanie, glosowanie, wyjeżdżanie,
powracanie, gotowanie, uśmiechanie.
Rzeczy, które maja
się wydarzyć, się wydarzą, w swoim czasie. Skoro nie mogłam mieć wszystkiego,
nie dbałam o brak mniejszych rzeczy. Teraz to rozumiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz