fragmentaryczne sny: chodzenie po rozbitym szkle brązowych butelek i mężczyzna strzelający do ptaków, które dziesiątkami spadały na ziemię, wirując w powietrzu; czarne punkty na szarym niebie.
stukające obcasy o piątej nad ranem
złamana nawałnicą wierzba (lubiłam tę wierzbę, łapałam ją za gałązki wracając po imprezach do domu)
spóźniony o 190 minut pociąg
Katowice w mdłym słońcu południa, Warszawa w mdłym słońcu popołudnia
syndromy rozpadu
nie, nie smucę się. złoszczę się. a pogoda złości się ze mną.
wtorek, 30 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
niby czarne na czarnym nie jest widoczne...ale
to podobnie jak w Gandaharze...
czarne punkty się pojawiają w 8,50 minucie:)
http://www.youtube.com/watch?v=J3FsASNavdU
moje były martwe
Prześlij komentarz