Zapominam. Mam wrażenie jakby materiał moich myśli się przecierał, staram się go zacerować, lecz każda łatka pociąga za sobą kolejną. Gubię rzeczy, zapominam co powiedziałam.
Wszystkiego jest
za dużo. Żongluję rzeczami, latająca część mnie wymyka się tej pilnującej, bo piłeczek
jest zbyt wiele.
Zima w górach. Krewetki
w Belgii. Kupowanie kafelków. Tak w kółko.
Jak powyciągać te
nitki, jak zszyć na nowo, w płótno czy w jedwab.
(Nie posuwamy się
naprzód? Ale czy chcemy?)
Jedna trzecia zimy za nami. Połowa życia, może nawet więcej.
Do którego kubeczka
wlewam gorącą czekoladę moich marzeń?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz