mimo upalnych dni w powietrzu wisi schyłek lata. Noce są już zimne, zawinięta w wełniany sweter siedzę i patrzę na kurczący się księżyc. Myślami jestem w sobie, czuje jak moje ciało rozpręża się po miesiącach ściśnięcia. Moje ciało chce płynąć w ruchu. Nie po drodze mi ostatnio z poledancem, czuję siebie bardziej w miękkości szarf, rytmie jazdy na rolkach, w kocim przeciąganiu się. Koniec lata. Wystawiam twarz na słońce, świat kapie złotem, smakuje ciężką słodyczą śliwek. Jest mi trochę wesoło, a trochę smutno. Jestem dotykiem. Jestem półprzymkniętymi oczami. jestem miękkością, która by się w ciebie wtuliła.
czwartek, 7 września 2023
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz