Teraz zobaczycie - mruknęła cierpko i zjechała z pagórka. Zaczęła sunąć pomiędzy łachami sniegu, zygzakiem, hamując nogami i zachowując niezachwianą równowagę, jaką się ma, jeśli jest się Mi. Nos mówił jej, że gdzieś tu prowadziła droga do domu, w którym były ciepłe kołdry, a może nawet nowy śpiwór. Pobiegła brzegiem morza, prosto między drzewa. Była tak mała, że jej stopy nie zostawiały śladów na śniegu.
Tove Jansson, Zima Muminków
poniedziałek, 24 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
gorzej, kiedy nie jest się Mi. wtedy zachowanie niezachwianej równowagi może przychodzić z trudem...
a na dodatek zostawia się ślady stóp na śniegu :-(
Prześlij komentarz