Na krawędzi snu,
za oknem cicha noc, myślę o czym dziś rozmawiałyśmy z J.
czy gotowe jesteśmy
nadal pytanie o szczęśliwą przyszłość traktować jako retoryczne?
Wiesz, święta to
taki czas, gdy pojawia się rysa na naszej wypolerowanej powierzchni „sama świetnie
dam sobie rade”,
i możesz śpiewać
‘i can buy myself flowers’ zamiast kolędy, ale śnieżna zawieja wpada jednak przez
rozszczelnioną zbroję
I dziś nie
brzmi to, przyznasz, szczerze
Na ile mój ‘me
time’ był dziś taki słodki, bo w rękawie mam asa ‘we time’?
czy jesteśmy
obie Roszpunkami czekającymi na swojego księcia z zaplecionym warkoczem
czy może Polkami
w kanonie, każda na swoja modle zaklinająca rzeczywistość
Na krawędzi snu,
za oknem cicha noc
Obie przykładamy
głowy do poduszki i śnimy o sobie takich, jakimi naprawdę jesteśmy