w założeniach miał to być post o wierze, nadziei i miłości. rozstajach. decyzjach. postanowieniach.
ułożyłam w myślach jego treść, dobrałam słowa, wrzuciłam trochę ironii trochę nostalgii. tak jak lubię. mniam-mniam
i co? i chuj.
nie siedzę ubrana w suknię wieczorową i szpilki.
(ale umyłam włosy)
może wyjdę.
nie wiem.
prawda jest taka, że jestem tu gdzie jestem.
sama.
po raz pierwszy w życiu jestem sama, w taki sposób, w taką noc (tak, oczywiście, noc jak każda inna, fafarafa, terefere)
odpowiadając na pytania: mam się gdzie podziać. mam dokąd iść,
ale jestem tu.
patrzę na siebie. potrzebuję na siebie patrzeć.
potrzebuję sobie zaufać.
siebie ochronić.
siebie wybrać.
po raz pierwszy w taki sposób.
i prawda jest taka, że bardzo bardzo się boję.
ale to jest ten czas.
to właśnie jest ten czas.
będę trzymać się za rękę.
czwartek, 31 grudnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz