a dobrze się zapowiadał, rozpoczęty kawą z mlekiem i wyborem nazwiska dla potencjalnego potomka. a potem pasmo fuck-upów: od znikniętego US, który okazał się zostać przeniesionym na Służewiec (czyt. daleko), po spóźnianie się - moje i innych, zepsucie się tramwaju na moście gdańskim i inne drobniejsze niedogodności (zapomniane klucze do mieszkania, obcierające buty etc.)
zakończmy go.
fin.
czwartek, 19 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz