film, po którym moje zaufanie do klaunów zmalało (a nigdy go zbyt wiele nie było) a zaintrygowanie tańcem na szarfach wzrosło. powiedziałabym, że jest to film dla fanów Tarantino czy Rodrigeza, ale nie powiem. Balada triste de trompeta, a.k.a. Hiszpański cyrk, jest filmem europejskim, bez oczywistych puent i przewidywalnych zakrętów. polecone przez eM, polecam dalej.
pues, aquí está:
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz