ostatni weekend dwudziestolecia: kokarda z włosów (do zapamiętania: jeśli fryzjerka mówi, że zrobi z twoich włosów kokardę, to stwierdzenie to nie podlega dodatkowym interpretacjom), paznokcie w kolorze barbiepink, dwie pary nowych butów przetestowanych w akcji (bdb, w sensie: tańce do rana, a nie do ran), muffiny na śniadanie - sushi na obiad - mleko na kolację (do zapamiętania: do mleka dodajemy malibu, bacardi i kruszony lód), spacery w deszczu (do zapamiętania: w chwili rozterki iść do karmy) oraz postmodernistyczne wcielenia małego buddy kontemplujące meksykańskie bohomazy i podjadające brązowy cukier prosto z cukiernicy. po ubiegłotygodniowych wpadkach (podlegających wielokrotnym i nader odmiennym interpretacjom) wawa się zrehabilitowała.
niedziela, 15 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Najlepszego w nowej skórze!
W zasadzie, to też możesz tak potańczyć bez zaciągania zasłon u siebie:)
Prześlij komentarz